sobota, 7 grudnia 2013

Sobotnie 4.

Karol.


Do twojego umysłu dociera to, że czas wstawać. Twoje powieki niechętnie unoszą się do góry, a blask światła powoduje ich ponowne przymknięcie. Przewracasz się na drugi bok i natrafiasz na burzę brązowych włosów. Myślisz, że to sen. Że za chwilę obudzisz się zlany potem i cały ten czar pryśnie. Próbując przekonać się do dręczących cię myśli, mrugasz oczami, lecz ona nadal leży przed Tobą. Gładzisz jej ramie, co jeszcze mocniej uświęca się w przekonaniu, że nie jest to sen.



W doskonałym humorze wydostajesz się z pościeli i udajesz się do kuchni. Kucharzem jesteś tylko takim, żeby nie umrzeć z głodu, ale doskonale wiesz, co możesz i umiesz zrobić na śniadanie. Wyjmujesz wszystkie składniki potrzebne do przygotowanie naleśników z twojego tajnego przepisu, który znasz od mamy. W zasadzie to przepisu na nie dokładnego niema. Zawsze wszystko dodajesz na oko. Jedno o czy pamiętasz, to ten sekret cukier wanilinowy i proszek do pieczenia. Mieszasz wszystko i już po chwili wlewasz ciasto na patelnię. 



Po upływie pół godziny elegancko przygotowane naleśniki z Nutellą i powidłami truskawkowymi lądują na tacy razem ze świeżo zaparzoną kawą. Chwytasz wszystko w dłonie i zmierzasz do miejsca twojego niedawnego snu. Stawiasz jedzenie na stoliku obok łóżka, a sam układasz się przy jej plecach. Palcem wskazującym wyznaczasz drogę przez całą jej rękę. kciukiem zahaczasz o cienki pasek ramiączka podkoszulki na ramieniu i osuwasz go w dół. Przybliżasz się do jej karku. Delikatnie odgarniasz włosy i równie subtelnie muskasz jej skórę pocałunkiem.



- Karol, co ty...? - twoje zapędy od razu maleją, podnosisz się do pozycji siedzącej.

- Przepraszam... Zrobiłem śniadanie - brawo panie "Szybka zmiana tematu". 
- Nie musiałeś...
- Ty robiłaś u siebie, więc ja robię tutaj - uśmiechasz się i zachęcasz do jedzenia.


Po śniadaniu po prostu oddajesz jej półkę z ubraniami byłej dziewczyny. Nie masz skrupułów przed tym, by to właśnie Daria je nosiła. Ciebie to cieszy, bo na jej widok kąciki twoich warg same unoszą się do góry. Widząc, że wskazówka zegarka zbliża się powoli do godziny dwunastej w południe, łapiesz dziewczyną za rękę i, niewiele mówiąc, karzesz się ubrać, bo zabierasz ją w niesamowite miejsce. Niespełna godzinę później parkujesz samochód w szczerym polu, wysiadasz z niego, obchodzisz i otwierasz drzwi dziewczynie.



- Po co przywiozłeś mnie na jakieś pole?

- Nie marudź, tylko chodź - stajesz za nią, dłońmi zasłaniasz oczy i szepczesz do ucha, że ma ci zaufać. Przylegasz do jej pleców i popychasz przed siebie, nie odrywając się od niej. Nie przestajesz do niej mówić, nie chcesz, by się bała. - Widziałaś kiedyś jeden wielki dół i pustkę, która w nim panuje?
- Na zdjęciu tak...
- To teraz masz okazję zobaczyć to na żywo - zabierasz swoje dłonie i lokujesz je na jej ramionach.



Daria.



Nie spodziewałaś się, że o tej porze roku możesz znaleźć się w tak urokliwym zakątku Polski. Nie spodziewałaś się, że chłopak, którego znasz zaledwie od tygodnia przygarnie cię pod swój dach, a potem zabierze na wycieczkę po regionie, w którym mieszka. Nie sądziłaś, że będzie ci dane zobaczenie Bełchatowskiej odkrywki i elektrowni. Do głowy by ci nie przyszło, że Karol zabierze ze sobą aparat i będzie robił wam obojgu zdjęcia. Nie wybór miejsca był strzałem w dziesiątkę, lecz świetna atmosfera, którą stwarzał ciągle roześmiany Karol, niwelowała wszystkie niedogodności.



Zmęczeni i głodni wracacie z powrotem do mieszkania chłopaka. Przeczesujesz wzrokiem jego zapasy kuchenne i proponujesz zrobienie na obiad spaghetti. W duchu dziękujesz sobie samej, że jednak zdecydowałaś się uczęszczać na kursy gotowania. Wreszcie możesz mu zaimponować po tym, jak Karol imponuje ci od samego początku znajomości. Środkowy zabiera się za krojenie pomidorów, lecz kiedy widzisz, jak niezdarnie to robi, zaczynasz sama to robić. Przekładasz wszystko do garnka, przyprawiasz, dodajesz bazylii i świeżo wyciśniętego czosnku. Prosisz właściciela mieszkania, by pilnował sosu, a sama zabierasz się za mięso. Przyprawiasz je, a potem podsmażasz. W osobnym garnku gotujesz makaron. Pół godziny później siedzicie razem na jego tarasie i zajadacie się potrawą.



- Nie będziesz na mnie zła, jak coś powiem?

- No pewnie, że nie - uśmiechasz się krzywo, oczekując krytyki.
- Będziesz musiała ze mną chyba zamieszkać, bo już się uzależniłem od twojej genialnej kuchni. Świetnie gotujesz - posyła ci uśmiech, zakłada na nos swoje okulary i odchyla głowę do słońca. A ty? Ty się rumienisz.
- Dziękuję za komplement... To ja pójdę pozmywać...
- Nie - zatrzymuje cię i pociąga do siebie na wiklinową kanapę. - Jesteś moim gościem, później  pozmywam. Teraz delektuj się ostatnimi promieniami październikowego słońca, bo nie wiadomo, kiedy śnieg spadnie - obejmuje cię ramieniem i układa się w takiej samej pozycji, jak chwile wcześniej.
- Wiesz co?
- Jeszcze nie wiem, ale zaraz mi powiesz - śmieje się. - Mów.
- Lubię cię, Kłosie.
- Lubię cię, Wasilewska - odpowiada od razu.


Kładziesz głowę na jego klatce piersiowej i przymykasz oczy. Czujesz zapach jego perfum, które od razu przyprawiają się o zawrót głowy. Dłonią rysujesz niewidzialne wzorki na jego podkoszulce. Literki, cyfry, figury. Docierasz do miejsca, gdzie bije jego serce i w tym miejscu rysujesz graficzne odniesienie tego słowa. Widzisz, jak w jego policzkach pojawiają się dołeczki, a usta układają się w uśmiech. Sama też się śmiejesz. Śmiejesz i palcem rysujesz coś jeszcze. W zasadzie to piszesz. Wasze imiona w sercu. 



- Karol, ja powinnam wracać do Warszawy - mówisz, gdy godzinę później siedzicie już na kanapie, gdyż na dworze zaczęło padać.

- Jutro cię odwiozę.
- Ale ja mam wykłady.
- Od 12.
- Skąd ty...?
- W swoim mieszkaniu przy łóżku miałaś rozpiskę zajęć - uśmiecha się zwycięsko. - Może pójdziemy wieczorem do kina? 
- A co grają? - zaglądasz mu przez ramie, opierając na nim głowę.
- Niespodzianka - zamyka szybko laptopa, a ciebie przekłada sobie na kolana, powodując, że leżysz na nich. - A teraz zobaczymy, czy panna Wasilewska ma łaskotki?


Czujesz jego palce na brzuchu, a już twój śmiech słychać w całym mieszkaniu. Bijesz go jaśkiem, który swoje przeznaczenie ma zgoła inne, ale jego ręce nadal nie chcę ustąpić. Próbujesz się jakoś bronić, lecz to nic nie daje. W końcu oboje lądujecie na podłodze. Albo inaczej. Ty lądujesz na miękkim dywanie, a Karol z zawadiackim uśmiechem na tobie. Próbujesz zdziałać coś swoim urokliwym spojrzeniem i rzeczywiście udaje ci się to, bo Karol przerywa łaskotki. Ale robi coś innego. Przybliża swoją twarz do twojej, a ty nawet nie próbujesz go od siebie odepchnąć. Gdy tylko jego usta dotykają twoich nie możesz się już powstrzymać. Oddajesz pocałunek, wplątując palce w jego włosy.



Pocałunek wcale cię nie speszył, nie wprowadził w zakłopotanie. Wręcz przeciwnie. Od tego momentu chodzisz uśmiechnięta. Za poleceniem Karola zmieniasz dres jego byłej dziewczyny na swoje wczorajsze ubranie i próbujesz podręcznymi kosmetykami doprowadzić się do ładu. Godzinę później siedzisz już w kinowym fotelu i czekasz na Karola,  który poszedł po popcorn. Po chwili jesteście już razem w jednym z ostatnich rzędów, a na ekranie pojawiają się pierwsze sceny filmu "Czas na miłość".  Z całego seansu zapamiętasz tylko jedno. Moment, w którym Karol się przeciągnął, a jego ręka powędrowała na twoje oparcie. Śmiejesz się cicho, ale nie karcisz go, lecz przytulasz się do niego, a on całuje cię w czubek głowy.



Mimo późnej godziny dajesz namówić się na wypad do pizzerii. Zamawiacie jedną dużą capriccose i zajadacie się nią, co chwilę wybuchając śmiechem. Niemal przekrzykujecie się w opowiastkach o swoim życiu. Ty poznajesz to, co dzieje się w szatniach zawodników, on dowiaduje się tego, co się robi na studiach dziennych. Dopiero pracownicy lokalu grzecznie wypraszają was po północy. Dziwi cię to, że tak łatwo pozwalasz mu się do siebie zbliżyć, że pozwalasz mu na trzymanie twojej dłoni w swojej, że co chwile może muskać twoje usta pocałunkami. Po przekroczeniu drzwi mieszkania zadziwia cię jeszcze coś. Blask małych   świeczek ustawionych w każdym zakątku mieszkania.



- Jak to zrobiłeś?

- Przyjacielska przysługa... Jesteś piękna, wiesz? - wodzi nosem po twoich rozpuszczonych włosach, gdy jego ręce delikatnie pozbawiają cię kurtki. Stoisz zaczarowana, nie mogąc wymówić żadnego słowa. - Proszę, daj mi jakiś znak, zrób coś, bo boję się, że cię skrzywdzę...
- Ufam ci, Karol... Teraz jestem twoja...


~*~*~

Witamy serdecznie :*
Czwarta Sobotnia już za nami. 
Jak widzicie, nie tylko soboty są przez nas opisywane, lecz to one będą dalej najważniejsze ;)
Dziś mamy do was pewną prośbę. Wsłuchajcie się w słowa piosenki tytułowej i spróbujcie odgadnąć, jak ta historia się skończy. Podpowiadamy, że w tekście jest naprawdę wiele podpowiedzi :D

Kari: Kochane przepraszam Was bardzo za to, że nie było mnie tydzień temu :( Mam nadzieję, że mi wybaczycie ;) Buziaki :* Kari
Dzuzeppe: Dziewczyny, przepraszamy za usterki ;) Ale to przeze mnie, bo mam problemy z internetem i obawiam się, że przez najbliższy tydzień mogę być nieobecna. Zobaczymy z resztą jak to będzie...
Na razie zapraszam na: Małżeńskie pozory #10 , Pytania? oraz na Prolog historii o Grzesiu
Pozdrawiam :*

18 komentarzy:

  1. Jak romantycznie *.* i ten ostatni moment mnie po prostu urzekł <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział genialny ;) Karol, ty romantyku! Ciekawe kto ci tą przysługę odstawił i co mu za to wisisz.... Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku :D Jak mi się podoba wasz styl pisania :D Świetnie się to czyta i jestem zadowolona z takiego obrotu sprawy :D Czekam na następny ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. oj się narobiło....
    Karolek romantyk ? :D Świetnie :)

    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kupiłyście mnie! To jest cudowne!
    Uwielbiam, jak jest tak romantycznie ^^
    Nie psujcie mi tego, bo się pogniewam :P
    Bardzo przyjemnie się czyta ;)
    Co do zakończenia...
    "Czekam tutaj ciągle sam, wciąż trwa sobotnia noc"
    Pierwsza część tego zdania wskazywałaby na to, że nie będą razem ;(
    (Co mi się nie podoba)
    A druga, że są ze sobą i jest im dobrze razem, cieszą się swoją obecnością, są sobą zafascynowani (jak w tą pamiętną sobotnią noc ;) )
    Tak więc nie mam zielonego pojęcia, jakie będzie zakończenie :D
    Ten fragment tak bardziej zwrócił moją uwagę. Jestem za tą drugą wersją, no ale zobaczymy ;]
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nominowałam Was do Liebster Award :]
      Szczegóły znajdziecie tu:
      http://siatkowka-w-moim-zyciu.blogspot.com/2013/12/liebster-award.html

      Usuń
  6. Wy jesteście jakieś magiczne! :D Och Karol.. :D Takie to wszystko kochane i romantyczne <3 Strasznie fajnie się czyta to wasze opowiadanie :)
    Pozdrawiam ;*
    Kinia16

    OdpowiedzUsuń
  7. No proszę jaki z Karola romantyk ;) Chyba każdej dziewczynie zaimponowałby więc wcale mu się nie dziwie, że Daria uległa jego czarowi ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. W Krolu odezwały się jakieś ukryte pokłady romantyzmu! Wydaje mi się, że jemu naprawdę na niej zależy! No i teświeczki:), niby to takie mało wyszukane ale jakie miłe:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jejku, zakochałam się w tej historii *.* Po prostu kocham Was i Wasz styl pisania <3
    Karol taki romantyczny.... Uwielbiam. :D Po prostu nic dodać nic ująć.
    Mogę napisać tylko tyle, że czekam na kolejny z niecierpliwością ;)
    Buźki A. ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Strasznie romantyczny ten rozdział, bardzo mi sie to podoba. Moze i między nimi wszystko dzieje się szybko, wręcz powiedziała bym ze z prędkością światła, ale czy ktoś im tego zabroni. Daria widać że czuje się w jego towarzystwie idealnie, to samo można powiedzieć o Karolu

    OdpowiedzUsuń
  11. Romantiko *.* Widać ze dobrze czują sie w swoim towarzystwie. Rozdział bombowy :3 nominowałam was u mnie na blogu:

    http://szalonezyciezsiatkarzami.blogspot.com/2013/12/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Rany, ale magiczny odcinek *.*

    OdpowiedzUsuń
  13. Boże Karol chodź do mnie, co za magia.

    OdpowiedzUsuń
  14. I ty mnie słońce nie powiadomiłaś o takiej akcji???
    No nie foch z przytupem, obrót, zgaszone światła, smutna muzyczka i podcięte mydłem w płynie żyły...
    Coś moja imienniczka się rozochociła na tego Kłosa.... hmm....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wpisz do odpowiedniej zakładki, albo tu mi podaj swoje gg, to następną sobotnią przeczytasz już o czasie :-P
      Pozdrawiam :-*

      Usuń
  15. Słyszałam, że Kosa podbiła twe serce, więc zapraszam na rozdział 2 jej głupich pomysłów!

    kosakowska.blogspot.com
    (Tylko mało Kłosa :P)

    OdpowiedzUsuń