sobota, 25 stycznia 2014

Sobotnie 11.

Karol. 


W całym domu od rana rozchodzi się zapach żywej choinki, którą przytachaliście do domu razem z Andrzejem. Teraz stoi już w salonie na honorowym miejscu udekorowana ozdobami i mieni się dzięki kolorowym lampkom w odbiciach bombek. Jeszcze przed chwilą kłóciłeś się z przyjacielem o to, kto zawiesi na samym czubku drzewka Gwiazdę. W końcu zawiesiła ją twoja siostrzenica Basia. Teraz bierzesz szybki prysznic i przebierasz się w odświętny strój, a mianowicie w garnitur. Z szafy wyjmujesz wszystkie prezenty i chwytasz je, by złożyć pod choinką.



Wychodząc z pokoju natrafiasz na gotowego już przyjaciela i razem schodzicie na dół. Twoja mama zagania was od razu do kuchni, byście razem zajęli się podsmażaniem pierogów i późniejszym włożeniem ich do piekarnika, gdzie dochodzi już ryba. To taka wasza tradycja. Ty smażyłeś pierogi, tata kończył stroić drzewko, a mama z twoją starszą siostrą przygotowywały się wtedy do uroczystej kolacji. Wygłupiasz się z przyjacielem, o mało co nie plamiąc sobie na wzajem śnieżnobiałych koszul. W salonie słychać śmiechy twojej chrześnicy Basi, jej rodziców czyli twojej siostry i jej męża i waszych dziadków. Brakuje jedynie Darii, jej dziadków i Baśki, która zgodziła się jednak przyjść do was na Wigilię. 



Punktualnie o siedemnastej w domu rozbrzmiewa dzwonek do drzwi. Zdenerwowany szybko zakładasz marynarkę, a cała rodzina umiejscawia się w salonie, słuchając kolęd na Polsacie. Podchodzisz do drzwi, a po plecach przechodzi ci dreszcz niepokoju. Otwierasz wreszcie drzwi, a twoim oczom ukazuje się Wasilewska w towarzystwie dziadków i najlepszej przyjaciółki. Pomagasz wszystkim zdjąć kurtki, zaczynając od starczej pani, a kończąc na swojej dziewczynie. Dostajesz na powitanie komplementy od starszych państwa, oraz słowa smutnej Basi, że jest tu chyba niepotrzebna. Od razu wybijasz jej to z głowy i zapraszasz wszystkich do salonu, gdzie wszyscy po kolei się poznają. 



- Daria opowiadała nam wiele o państwu... - babcia dziewczyny zwraca się do twoich rodziców. - Jak i o tobie, Karolu... - puszcza ci oczko, a ty lekko się rumienisz. 

- Mamy nadzieję, że jedynie dobrze - uśmiechają się twoi rodzice. 
- Dobra, to teraz tak oficjalnie. Kasia, Darek, Basiu, dziadkowie to jest moja dziewczyna Daria, jej dziadkowie i przyjaciółka, którzy będę dziś z nami na tej uroczystej i magicznej kolacji... 
- Synu nie spodziewałam się, że ty potrafisz tak ładnie mówić... 


Po oficjalnym przywitaniu się siadacie wszyscy do wielkiego stołu w salonie. Nie pamiętasz, kiedy ostatnio w rodzinnym domu było tyle ludzi. W jednym końcu siedzą twoi rodzice razem z waszymi dziadkami, a w drugim ty z Darią, twoja siostra z mężem i córką oraz Andrzej z Basią. Na początku tradycyjnie twój tato czyta fragment Pisma Świętego, a potem dzielicie się bielusieńkim opłatkiem. Dopiero około osiemnastej zasiadacie do stołu i zaczynacie smakować kuchni twojej rodzicielki, która z każdej strony słyszy komplementy dotyczące swojej kuchni. Następnie siadacie wokół choinki i rozpakowujecie wszystkie prezenty. Oczywiście najwięcej torebek dostaje mała Basia, która wesoło się śmieje i po kolei całuje wszystkich. 



- Wujek, a wies, ze ty tak ładnie wyglondas z ciocią Basią - mówi, siedząc Andrzejowi na kolanach, który obok siebie ma przyjaciółkę twojej dziewczyny, siedzącą na oparciu fotela. Wszyscy wybuchają śmiechem, a dorosła Basia zaczyna się rumienić. Cieszysz się, że uśmiech wreszcie zagościł na jej twarzy, bo i z Darii zeszło napięcie, więc chyba właśnie nadszedł odpowiedni moment, by zrobić to, co zaplanowałeś. 




Daria. 



Czujesz się szczęśliwa, wszystkie zmartwienia dnia dzisiejszego minęły w momencie przekroczenia progu domu, w którym aktualnie przebywasz. Wszystkie gesty rodziców Karola przypominają ci o przeszłości i Wigiliach w domu dziadków w Krakowie. Nawet duże grono biesiadników strasznie ci odpowiada, mimo że te domowe Wigilie bywały skromne. Jednak cieszy cię to, że każdy jest szczęśliwy i uśmiechnięty. Pomagasz mamie Karola i Kasi w sprzątnięciu talerzy i wymianie ich na czyste, a mężczyźni i starsi zasiadają właśnie już na kanapie i dywanie przy choince, by rozpakować prezenty. Kasia po chwili wraca do salonu, a ty udajesz się do łazienki. Gdy wracasz pani Ania zgarnia cię jeszcze do kuchni.



- Gdy patrzę na ciebie i Karola, to widzę siebie i Miecia sprzed kilkudziesięciu lat. Cały czas się do siebie uśmiechacie, przytulacie... - kobieta widocznie się rozmarzyła, a ty jedynie szczerze się uśmiechasz i lekko rumienisz. - Nawet nie wiesz, jak bardzo bym chciała, żebyś została moją synową, Dario...

- Wie pani...
- Mów mi po imieniu, proszę... - przerywa ci.
- Nie mogę. Bo widzi pani, ja zostałam już tak wychowana. A wracając do tematu, to my znamy się raptem cztery miesiące niecałe...
- Ale dla mnie już wyglądacie jak małżeństwo, a ty jesteś dla mnie jak córka... - mówi, chwytając twoją dłoń, a ty ze łzami w oczach zwyczajnie się do niej przytulasz. Czujesz, jak się uśmiecha, czy jak ciepło rozlewa się po jej ciele. Czujesz, że ta kobieta od tego momentu postara się zastąpić ci matkę.
- O proszę tu jesteście - do pomieszczenie wchodzi siatkarz. - Co tak spiskujecie konspiracyjnie, plotkujecie o mnie? - uśmiecha się. - Ja też chcę się przytulić do dwóch najważniejszych kobiet w moim życiu - podchodzi do was i mocno ściska. - Kocham Was obie... ale teraz już zapraszam do salonu na prezenty - mówi radośnie.
- Idźcie dzieci, ja się jeszcze napiję kompotu - kobieta uśmiecha się do was i lekko popycha w stronę korytarza. Chłopak łapie cię za rękę i ciągnie do głównej części domu.


Siadacie razem na jednym fotelu i wpatrujecie się w blask drzewka. Na dywanie siedzą mała jak i ta starsza Basia, Andrzej oraz młode małżeństwo. Kanapę okupuje starszyzna, która zdążyła chyba już obgadać wszystkich obecnych, ale wcale ci to nie przeszkadza. Siedzisz wtulona w swojego chłopaka i odcinasz się od rzeczywistości. Widzisz; jak Kasia z Basią rozdają prezenty wszystkim; jak mała jest uśmiechnięta od ucha do ucha; jak Andrzej nieśmiało uśmiecha się do Baśki i niby przypadkiem muska jej dłoń; jak uradowani dziadkowie już umawiają się na skonsumowanie nalewek, które dostali; jak babcie umawiają się na wspólne pogaduchy następnego dnia; jak zadowoleni rodzice Karola stoją przytuleni do siebie i uśmiechają się do wszystkich. Jednak do ciebie najbardziej dociera czuły szept Karola, docierający wprost do twojego ucha. Od pewnego czasu czujesz, że jest odpowiednią osobą na odpowiednim miejscu.



- Basiu, zanieść cioci i wujkowi prezenty - Kasia podaje córce sporą ilość podarunków. Dziewczynka razem z nimi usadawia się na drugim kolanie Karola i razem rozpakowujecie prezenty. Widząc uśmiech na jego twarzy, gdy rozpakowuje papier i widzi łańcuszek, twoje serce bije jeszcze mocniej. Całuje cię w policzek i rozpakowuje resztę. Największy i objętościowo i sentymentalnie prezent dostaje na końcu. Jest to kolaż ze zdjęciami z różnych etapów jego życia. Zdjęcia z meczy, zdjęcia rodzinne, zdjęcia z Andrzejem, a w samym środku wasze wspólne zdjęcie, zrobione na imprezie u Wrony, który jak się okazało, był pomysłodawcą tego projektu. - I my z Darkiem mamy jeszcze taką małą nowinę dla wszystkich... - mówi uśmiechnięta od ucha do ucha Kasia, a za nią od razu pojawia się jej mąż i obejmuje ją.

- Za kilka miesięcy znów zostaniemy rodzicami - wypowiada szybko, przytulając żonę, a już po chwili oboje giną w objęciach wszystkich zgromadzonych i są zasypywani gratulacjami. Podnosicie się i wy, by pogratulować radosnej nowiny.
- Daria - słyszysz cichy głos Karola. Odwracasz się do niego. - Mogę prosić o chwilę ciszy? - zwraca się do rodziny, która od razu skupia na was swoją uwagę. - Spójrz - wskazuje na sufit, po czym okazuje się, że stoicie centralnie pod jemiołą.  - To podobno przynosi szczęście, a nam się na pewno przyda... Chcę, żeby dzisiejszy dzień był magiczny nie tylko z powodu przyjścia na świat Pana Jezusa. Chciałbym, abyśmy wszyscy zapamiętali go nie tylko z powodu wiadomości o ciąży Kasi. Chciałbym, aby ten dzień był również magiczny dla nas i zapamiętany na całe życie. Wiem, że to może być dla wszystkich za dużo jak na jeden dzień, ale ja już dłużej nie wytrzymam. Wiem również, że na wszystko jest za wcześnie, ale nie chcę marnować czasu... - cały czas patrzy głęboko w twoje oczy, a tobie jego tęczówki wyznaczają cały świat, są przewodnikiem dla reszty życia. - Dlatego już teraz, tu, w dzisiejszy dzień Wigilii chciałbym zadać ci najważniejsze pytanie w życiu - klęka przed tobą, a z kieszeni spodni wyciąga małe, czerwone pudełeczko. - Czy zostaniesz moją żoną? - otwiera je i patrzy w ciebie; jak w milion dolarów; jak w największy na świecie skarb, który właśnie posiadł; jak w coś, czego pragnął od dawna, a dopiero teraz dostał. Patrzy tymi swoimi przenikliwymi tęczówkami na ciebie, a tobie nie pozostaje nic innego, ja tylko odpowiedzieć to, co mówi ci serce.
- Karol... tak... Zostanę twoją żoną ty mój Sobotni Znajomy... - gwałtownie się podnosi i porywa cię w swoje silne ramiona, kręcąc się wokół. Wszystko się zlewa. Łkające babcie, wzruszeni dziadkowie, uśmiechnięci od ucha do ucha rodzice, przytuleni i szczęśliwi Kasia z Darkiem, Basia przybijająca z Andrzejem piątki i mała dziewczynka skacząca wokół was. Dla ciebie liczą się jednak najbardziej jego iskrzące się oczy. Oczy twojego narzeczonego...




~*~*~

 Kari: Cześć kochane? I co wy myślicie o naszej niespodziance? Rozdział znowu pisany przez Dzuzeppe, ostatnio wszystko zawalam, ale musicie mi wybaczyć, ale przechodzę trudny okres w swoim życiu... :( Oczywiście zachęcamy do komentowania :) Buziaki :*

Dzuzeppe: Z niespodzianki nici, bo wy wszystko odgadłyście w komentarzach od razu :PP
Ale spokojnie, Darii się do dzieci nie spieszy :P
Ale może chociaż dobre relacje zawiązujące się miedzy Wronką i Basią jakoś są dla was niespodzianką :P Jeszcze to wszystko się rozwinie :P
A na pewno niespodzianką dla Was będzie sama końcówka tej historii. Może trochę smutna, ale zależy z jakiego punktu widzenia ;-)
Trzymajcie się jakoś przy tych mrozach :*

Ps. Taka podpowiedź, co do końca tej historii.
"A na koniec wszystko zacznie się od nowa"

Zapraszam:

niedziela, 19 stycznia 2014

Sobotnie 10.

Daria.


Dziś ostatnia sobota przed świętami Bożego Narodzenia, które spędzisz razem z dziadkami, Karolem i jego rodziną w Warszawie. Jedziesz do Krakowa, gdzie tak długo już nie byłaś. Od czasu poznania Karola wiele spraw zaniedbałaś. Praca magisterska nadal leży nieskończona, lecz przynajmniej w ostatni weekend nie pozwoliłaś przyjechać siatkarzowi do siebie i wreszcie skleciłaś kilka stron z głównym tematem. W końcu nie możesz zawalić tak ważnej sprawy z powodu chłopaka. Nawet jeśli serce podpowiada ci, że robisz dobrze, rozum musi nad nim panować i myśleć, żebyś w przyszłości mogła zarabiać na siebie. Przecież musisz być samodzielna.



Przekraczasz granice dawnej stolicy Polski i od razu czujesz magię tego miasta. Gdy tylko przebywałaś tu w miesiącach letnich z rodzeństwem ciotecznym przesiadywałaś nad brzegami Wisły i wygrzewałaś się w słońcu. To właśnie na jednej z nadwiślańskich ławek pierwszy raz się całowałaś, a chodnik pamięta, jak wiele nocy tędy przespacerowałaś w różnym towarzystwie. Zatrzymujesz samochód przed domem rodzinnym mamy i pędzisz schodami do drzwi, za którymi czekają dwie najbliższe ci osoby. Naciskasz dzwonek, a po chwili drzwi się otwierają i widzisz uśmiechniętą babcię. Rzucasz się w jej ramiona, a po chwili dołącza do was twój dziadek i tkwicie w takim uścisku przez dobrą chwilę. Staruszka gani cię za brak kontaktu, a dziadek od razu zaprasza do salonu i sadza przy kominku.



- Ale jesteście spakowani, prawda? - pytasz już następnego dnia przy śniadaniu. To właśnie dziś macie wsiąść do samochodu i ruszyć w drogę do Stolicy.

- Darusiu, to nie jest dobry pomysł, żebyśmy my jechali z Tobą do Warszawy i to jeszcze do rodziców twojego chłopaka...  - babcia jak zwykle ma swoje zastrzeżenia.
- Gdzie my stare pryki do młodych się pchać będziemy - argumentuje dziadek.
- Ale wy jesteście najważniejszymi osobami w moim życiu. Nie może was zabraknąć na święta. To dla mnie bardzo ważne - łapiesz ich dłonie i patrzysz to na jedno to na drugie. - Proszę, jedźcie tam ze mną...
- To będziesz musiała pomóc się nam spakować... - uśmiecha się babcia.
- Chyba babci pomóc, bo ja tam wielu rzeczy nie potrzebuję, ale za to babcia... - śmieje się dziadek.
- Tadek! - małżonka od razu go gani, a ty cicho się śmiejesz.
- Kocham was... - mówisz, przesiadając się między nich i mocno ściskając.
- My ciebie też, Słoneczko... - odpowiadają równocześnie.


Szczęśliwa siedzisz w swoim samochodzie i uśmiechasz się do dziadków, którzy przekomarzają się, co trzeba kupić na prezenty dla rodziców Karola. Sama nie masz jeszcze dla nich prezentów tak samo jak dla Karola. W głowie masz już plan, że od razu zamiast do domu pojedziecie do galerii handlowej. Tak również się dzieje. Po sześciu godzinach podróży kilka minut po siedemnastej parkujesz na wielkim parkingu i kierujesz się z dwójką starszych osób do środka. Dziadka posyłasz do winiarni, by wybrał najlepsze wino dla taty Karola, a razem z babcią kierujesz się do sklepu z porcelaną, gdzie kupujecie przepiękną lampę, którą pani ekspedientka dodatkowo pakuje w ozdobny karton. Idziecie jeszcze do sklepu z zabawkami dla dzieci, żeby kupić coś chrześnicy twojego chłopaka. Wybór pada na przepięknego pluszowego misia. Zostawiasz dziadków w jednej z kawiarenek, by coś zjedli, a sama pędzisz do sklepu jubilerskiego. Rozglądasz się po wystawach i w końcu dostrzegasz srebrny męski łańcuszek z krzyżem. Karol marudził ci ostatnio, że na meczu ten jego mu się porwał, więc prezent masz gotowy.



- Pomóc pani w czymś?

- Tak. Poproszę ten łańcuszek.


Wychodzisz zadowolona ze sklepu, odnajdujesz dziadków i razem ruszacie do domu. Babcia namawia cię jeszcze na zakupy. O równej dwudziestej wchodzicie do twojego mieszkania. dosłownie chwilę później dziadkowie zasypiają już w pokoju gościnnym, a ty parzysz sobie gorącą herbatę i siadasz z nią w ręku na parapecie w salonie. Słyszysz dzwonek do drzwi, więc powoli idziesz otworzyć. O tej porze już raczej nikogo oprócz Karola się nie spodziewasz, ale widok Basi jest dla ciebie bardzo dziwny, a szczególnie jej rozmazany makijaż i czerwone oczy.



- Maciek mnie zdradził - mówi i wybucha głośnym płaczem. Wciągasz ją do środka, podajesz herbatę i zamykasz się z nią w sypialni, żeby nie budzić dziadków. Mówi ci, jak zastała chłopaka w Bełchatowie w łóżku z inną, jak wybiegła z jego domu i jak niemal nie wpadła pod samochód. Jest ci jej przykro. Pocieszasz ją i zostajesz, dopóki nie zaśnie. Potem wychodzisz z pomieszczenia, siadasz na kanapie i myślisz o tym, jaką jesteś szczęściarą dzięki Karolowi.




Karol.



Dziś niedziela - jeden z ostatnich dni przed Świętami, które spędzisz w wyjątkowo szerokim gronie. W twoim rodzinnym domu na kolacji wigilijnej będą dodatkowo dziadkowie ze strony mamy jak i taty, siostra na co dzień mieszkająca z mężem i córką we Wrocławiu, Andrzej, gdyż jego rodzice w tym roku na święta wyjeżdżają do jego siostry do Francji oraz Daria ze swoimi dziadkami. Już teraz wiesz, że będzie to wyjątkowy wieczór, że zapamiętacie go na zawsze. Jesteś w drodze do Warszawy razem z Wroną, który już od dziś zagości w twoim domu. 



Przekraczając granice miasta czujesz się wreszcie jak w domu. To twoje miasto, twoje zakamarki, twoje miejsca, po prostu twoja Warszawa. Miejsce, gdzie chodziłeś do przedszkola, gdzie rozrabiałeś na szkolnych korytarzach, gdzie przeżyłeś pierwszy zawód miłosny, gdzie pierwszy raz odbiłeś piłkę do siatkówki, gdzie zaznałeś prawdziwego smaku tego sportu, gdzie stałeś się takim człowiekiem, jaki jesteś teraz. Miejsce, które podarowało ci największy dar, jaki mogłeś otrzymać. To tu poznałeś Darię, kobietę, która z pewnością jest ucieleśnieniem twoich snów. Kogoś tak ważnego, że byłbyś w stanie poświęcić dla niej wszystko. Kogoś, w kim zwyczajnie zakochałeś się na zabój.



- Karollo, jubiler? - słyszysz głos przyjaciela, gdy ciągniesz go przez jedną z warszawskich galerii handlowych i zatrzymujesz się dopiero pod tym właśnie salonem.

- Jubiler - odpowiadasz z uśmiechem i wchodzisz do środka, gdzie od razu zajmuje się tobą przemiła pani kasjerka. Pokazuje ci wiele przykładowych pierścionków, podaje coraz to wymyślniejsze i okazalsze. Zerkasz jeszcze raz na gablotę. W oko wpada ci skromny srebrny pierścionek z niebieskim oczkiem. Już wiesz, że to on jest idealny, że to on zagości na palcu Darii.
- Wybrałeś coś? - podchodzi do ciebie przyjaciel wyraźnie znudzony całym zajściem. 
- Tak...


Piętnaście minut później wychodzicie już z salonu. Andrzej idzie kupić coś dla siebie, a ty chodzisz bez celu między sklepami, rozmyślając jednocześnie nad prezentem dla krewnych i dziewczyny. Nadal nie masz zielonego pojęcia, co możesz dać Darii. Ostatnie tygodnie są dla niej ciężkie. Całe dnie spędza w bibliotekach, szukając materiałów do pracy magisterskiej. Nie ma nawet czasu, by spokojnie z tobą porozmawiać przez telefon, a co dopiero przyjechać do Bełchatowa. Musisz jednak wszystko jej wybaczyć, wiesz w końcu, jak ważne są dla niej studia. Jest ci jedynie przykro, gdy widzisz, jak zasypia na kanapie z otwartym laptopem na kolanach. Potrzebuje odpoczynku.



- Bingo!



Godzinę później meldujesz się razem z Andrzejem we własnym domu rodzinnym. Mama zasypuje was pytaniami, jak i masą kanapek, które przed wami stawia. Po kolacji nie musisz nawet specjalnie pokazywać pokoju czy układu domu przyjacielowi, gdyż od lat często już tu nocował. Zamykasz się więc w swoim pokoju i pakujesz prezent dla dziewczyny w ozdobną świąteczną torebkę i chowasz ją do szafy. Wysyłasz wiadomość do Darii i po cichu wymykasz się z domu przed dwunastą, wsiadasz w samochód i jedziesz do niej. Uśmiech gości na twojej twarzy, gdy widzisz ją wychodzą z klatki. Rozgląda się wokół dosyć niepewnie, więc wsiadasz z auta i idziesz do niej. 



- Przepraszam, że tak późno cię wyciągnąłem, ale tęskniłem już. Nie mogłem wysiedzieć w domu, jak ty jesteś tak blisko - całujesz delikatnie jej usta i przyciągasz jak najbliżej siebie.

- Kocham cię Karol... - obejmuje cie w pasie i jeszcze mocniej się w ciebie wtula.
- Jak dziadkowie?  - pytasz, a w odpowiedzi dostajesz cichy pomruk, że dobrze. Prowadzisz ją do samochodu, wsiadacie do środka, gdyż na zewnątrz zaczęło padać. - Stało się coś prawda? 
- Tak... Basia jest u mnie. Przyszła cała zapłakana. Zobaczyła Maćka z obcą dziewczyną w łóżku u niego w Bełchatowie. Teraz już śpi, ale jest załamana... Martwię się o nią, bo nie ma nawet, gdzie teraz jechać na święta...
- Daria, a może niech Basia będzie razem z nami? Moja mama na pewno wybije jej z głowy myślenie o tym durniu. Zobaczysz, Basia zanim się nie obejrzy to już o nim zapomni - uśmiechasz się delikatnie. 
- Może to dobry pomysł... Pogadam z nią rano. Zostaniesz na noc? - zerka na ciebie. - Proszę... Rano od razu byś babcie i dziadka poznał, a teraz położylibyśmy się razem... Potrzebuje cię Karol...
- Tutaj - wskazujesz na swoje usta, stojąc już na zewnątrz na przeciwko dziewczyny, a już po chwili czujesz jej usta. - To zostanę... Kocham cię Mała. 


~*~*~

Kari : Witam kochane :) Kolejny rozdział napisany w 100% przez Dzuzeppe. Moja wena poszła sobie na spacer i jeszcze nie wróciła :( Już wiem, że to jedyna historia jaką pisałam (znaczy starałam się nie przeszkadzać przy pisaniu) Muszę się skupić na nauce, matura za pasem... :( Oczywiście jak zawsze zachęcam do komentowania :)

Dzuzeppe : Na początku to ja przepraszam, że nie było wczoraj, ale trochę za późno do domu mi się wróciło i zmęczenie wzięło górę, ale w końcu bawić też się trzeba, nie? :D
A za tydzień będą święta u naszych bohaterów i mała niespodzianka :D Ale nie powiem jaka :P
Ja bardzo przepraszam za zaległości, ale nie dałam wczoraj rady nadrobić, więc dziś się za to biorę ;-) Podsyłajcie swoje cosie na gg ;-)

Zapraszam :

sobota, 11 stycznia 2014

Sobotnie 9.

Karol.

Jeszcze tylko jeden set i będziesz mógł złożyć pocałunek na jej ustach. Jeszcze kilka minut i znajdziesz się obok niej. Jeszcze chwila i twoja drużyna zapisze na swoim koncie kolejne punkty za zwycięstwo. Mieliście spotkać się chwilę przed meczem, jednak korki wam to uniemożliwiły. Daria utknęła na "gierkówce", gdzie był wypadek. Nie możesz doczekać się, kiedy znowu ją przytulisz. Wygraliście. Zauważasz szeroki uśmiech na twarzy ukochanej i ruszasz w jej stronę.


- Cześć kochanie - składasz na jej ustach pocałunek.

- Jak ja się za tobą stęskniłam- odwzajemnia twój pocałunek, stojąc na palcach.
- Rozumiem, że mam się pospieszyć? - zadziornie unosisz jedną brew do góry.
- Tak - odpowiada z uśmiechem na ustach, a ty kolejny raz dzisiejszego dnia wpijasz się w jej usta.
- Poczekaj na mnie przed halą, dosłownie 10 minut i jestem z powrotem - krzyczysz, biegnąc już do szatni.


Nie ukrywasz swojego uśmiechu, widząc ją na parkingu przed halą opartą o maskę swojego samochodu. Chciałbyś teraz zabrać ją do mieszkania i cieszyć się jej bliskością, jednak masz dla niej prezent. Podchodzisz  bliżej i dopiero teraz możesz mocno ją przytulić, wcześniej bandy reklamowe wam to uniemożliwiały. Szepczesz do jej ucha, jak bardzo ją kochasz i pozwalasz jej tonąć w swoich objęciach. Odrywacie się od siebie po jakimś czasie.


- Daria, mam dla ciebie prezent. Spędzimy weekend w aquaparku Terma Bania w Białce Tatrzańskiej - mówisz w drodze powrotnej do twojego mieszkania, a Daria o mało co nie traci panowania nad pojazdem.

-Co?! Ale kiedy? Dlaczego dopiero teraz mówisz? - jest zdziwiona jednak nie ukrywa zadowolenia.
- Właśnie ten weekend. Jeszcze jedno. Żeby nie stracić rezerwacji musimy być tam jeszcze dziś.
- Wariacie, ale ja nie mam stroju przy sobie - widzisz jej smutną minę.
- Tym się nie przejmuj. To miała być druga niespodzianka. Wiedziałem, że będziesz nieprzygotowana na to, więc kupiłem ci wczoraj. Mam nadzieję, że ci się spodoba i będzie pasować.


Od razu po przekroczeniu progu twojego mieszkania, wręcz wpychasz ją do łazienki i prosisz, by przymierzyła kostium. Kolejny raz przekonujesz się, ze kobiecie dawać łazienki nawet na chwilę na własność nie można, bo dziewczyna siedzi już tam dobre piętnaście minut. Zdenerwowany chodzisz od lodówki do okna w salonie, patrząc w ciemność, ogarniającą miasto. Nie wytrzymujesz. Pukasz do drzwi i wchodzisz do pomieszczenia, gdzie przed dużym lustrem stoi Daria.



- Kochanie, jaka ty jesteś seksowna - podchodzisz do niej i przytulasz się do jej prawie nagiego ciała.

- Karol, ono jest przepiękne, ale nie mogę go przyjąć-w odbiciu lustrzanym widzisz jej zagubiony wzrok.
- Dlaczego?
- Jest zbyt drogie.
- Zrozum, jesteś moją dziewczyną, a to jest prezent ode mnie, a prezentów się nie oddaje. No chyba, że ci się nie podoba? - pytasz przygryzając lekko jej ucho.
- Podoba i to bardzo - oddaje ci pocałunek i wychodzi razem z tobą z pomieszczenia.


Siadasz na łóżku i sadzasz ją sobie na kolanach.  Delikatnie muskasz jej skórę, zaczynając od ramienia, a kończąc na samych ustach. Oddaje twoje pocałunki, zachłannie wpijając się w twoje wargi. Wkłada rękę pod twoją koszulkę. Przerywasz pocałunek, mówiąc, że skończycie to potem, a teraz musicie już jechać. Dopakowujesz jej nierozpakowaną walizkę do swojej w samochodzie, po czym ruszacie w drogę. Próbuje wypytać cię, gdzie będziecie spać, po co tam jedziecie, jednak nie chcesz zdradzić jej tajemnicy. Udaje obrażoną, ale kiedy kładziesz rękę na jej udzie, upomina cię, że prowadzisz samochód i nie możesz się rozpraszać.




Daria.

Czujesz usta na swoim ramieniu i ciche "kochanie wstawaj, jesteśmy na miejscu". Otwierasz oczy. Usnęłaś. Jednak, widząc hotel, od razu przytomniejesz. Jesteś zachwycona. Karol mówi, że idzie po klucze, a ty w tym czasie możesz się przebudzić w samochodzie. Czekasz na niego. Po chwili przychodzi z kluczami zabiera wasze bagaże i wchodzicie do hotelu. Jesteś zachwycona. Jest przepięknie. Przed wejściem do pokoju zasłania ci oczy. Wchodzicie, widzisz piękny pokój. Na dużym łóżku ręczniki ułożone są w kształt serca. Przegryzając wargę, pytasz czy teraz możecie skończyć to co zaczęliście w Bełchatowie. W odpowiedzi dostajesz tylko zawadiacki uśmiech.

Czujesz czyjeś usta na swoim karku. Otwierasz oczy i widzisz swojego ukochanego muskającego delikatnie twoje ciało.

- Długo nie śpisz? - pytasz, podpierając się na łokciach.
- Nie, przed chwilą się dopiero obudziłem - uśmiecha się.
- Karol dziękuję ci za tą noc- całujesz go.
- To ja ci dziękuję, że dałaś mi się wtedy poznać.
- Mogłabym już codziennie budzić się u twojego boku.
- Jestem jak najbardziej za. Zamawiamy śniadanie? Trochę zgłodniałem - patrzy na swój absolutnie płaski brzuch.
- Prawdę mówiąc ja też.

Dziesięć minut później Karol odbiera od kelnera śniadanie. Szybko je zjadacie i decydujecie, że pora wybrać się do aquaparku. Pakujesz do torby swoje rzeczy i wychodzicie z hotelu trzymając się za ręce niczym nastolatkowie, którzy chcę szpanować tym, że są razem. Tobie jednak ten mały gest mówi coś innego. Pozwalając, by jego wielka dłoń otoczyła twoją, pokazujesz, że mu ufasz. Tak stu procentowo. Ufasz pierwszemu mężczyźnie do tego stopnia, że powiedzieć możesz mu wszystko, a przecież łączą was niecałe trzy miesiące.

Stajesz w osłupieniu. Podoba ci się tutaj wszystko. Drewniane wykończenia w typowo góralskim stylu skradły twoje serce. Karol chwyta twoją dłoń i prowadzi cię po schodkach w dół. Nie wiesz gdzie idziecie. Nagle widzisz tabliczkę z napisem " saunarium ", a zaraz pod nią " Strefa nagości. Zakaz fotografowania."

Wchodzicie tam uprzednio przykładając zegarki do czytników. Przy wejściu zauważacie bar. Kobieta daje wam ręczniki i tłumaczy zasady korzystania z saun. Jesteś trochę speszona, widząc zarówno kobiety jak i mężczyzn nago w basenie czy wychodzących z jednej z saun. Idziecie do przebieralni - ona też jest wspólna. Na szczęście jesteście tam tylko we dwoje. Spacerujesz z Karolem oglądając miejsce. Zdecydowaliście się wejść do jednej z saun. Przy drzwiach wisi tabliczka "zakaz wchodzenia w ręczniku". Częściowo już się przyzwyczaiłaś. Wchodzicie tam kompletnie nago. W duchu cieszysz się, że tam jest tyle pary. Pierwszy raz masz już za sobą. Wchodzicie pod prysznice, żeby spłukać pot. Na twoje nieszczęście one też są wspólne. 

Musisz odpocząć, udajesz się do pokoju relaksu. Kładziesz się  na wolnym leżaku i zamykasz oczy. Po piętnastu minutach wracasz do ukochanego, który mówi że ma dla ciebie kolejną niespodziankę. Ciągnięta za rękę, udajesz się do jakiegoś pokoju, widzisz dwa stoły do masażu. Teraz ty będziesz masowaną, a nie masującą. Kładziesz się na jednym, a Karol na drugim stole. Zza drzwi wychodzi dwóch mężczyzn. Uśmiechasz się, lecz po chwili widzisz minę ukochanego. Oddajesz się relaksowi podczas masażu.

- Jakie to było cudowne - mówisz do uśmiechniętego chłopaka, wychodząc z pokoju.
- Takie sobie... - widzisz niezadowolenie na jego twarzy, a słyszysz markotny głos.
- Nie podobało ci się?
- Ten facet cię macał po piersi!
- Raz i to niechcący  jej dotknął, ale zaraz potem przeprosił. A ty już nie bądź taki zazdrosny - całujesz go prosto w usta, ale dziwi cię to, że nie reaguje, a jedynie zaciska usta. To cię już denerwuje, ale jeszcze się na nim odegrasz.

Wracacie do królestwa saun. Karol cały czas mówi, żebyś się zasłoniła. Ty odpowiadasz mu tylko, że sam cię tu zaprosił, wiedząc o tym, że w tym miejscu pozbywa się ubrań. Od tego momentu wchodzicie tylko do tych saun, do których można wejść z ręcznikiem. Jednak tobie to nie przeszkadza. Idziecie do restauracji, bo brzuch zaczął o sobie przypominać. Zjadasz pyszną zupę z kalafiora, szyszki ziemniaczane z pieczenią i sosem brokułowym. Na deser zamawiacie pucharki lodowe i kawę. Wracacie jeszcze do saun, ale tylko po ubrania. Zdecydowaliście, że wracacie już do hotelu.

Karol odbiera dwa klucze z recepcji. Jeden do waszego pokoju, a drugi? Wypytujesz o niego, lecz chłopak szybko cię zbywa, mówiąc, że dowiesz się w swoim czasie. Prowadzi cię długim korytarzem, aż w końcu otwiera drzwi, a tobie ukazują się schody. Prowadzi cię w dół, a przecież wasz pokój znajduje się na trzecim piętrze. Widzisz saunę. Środkowy z łobuzerskim uśmiechem na twarzy informuje cię, że teraz nie musisz się krępować, bo jesteście tu tylko we dwójkę.

- Przepraszam za to, że jestem aż tak zazdrosny - mówi, kiedy już siedzicie w saunie, a jego dłonie niebezpiecznie zaczynają krążyć po twoim nagim ciele.
- Wiem, że mnie kochasz, ale nie możesz być aż tak zazdrosny... Bo wiesz, ja też mogę cię stać zazdrosna o te wszystkie panie, które pracują u was w klubie - wystawiasz mu język.
- Spróbuję przystopować - mówi, całując cię.

Wracacie do pokoju. Bierzesz prysznic i układasz się w łóżku obok swojego chłopaka. Czujesz szarpnięcie i już wiesz, że także ta noc będzie nieprzespana. Jednak z perspektywy czasu takie noce strasznie ci się podobają. Budzisz się rano i widzisz na stole przepyszne śniadanie. Witasz się z Karolem. Zjadacie śniadanie, pakujecie swoje rzeczy. Oddaje klucze i wyruszacie w drogę powrotną.

~*~*~

Dzisiejszy rozdział jest autorstwa Kari w 100 %.
Jednak niestety dziś jej nie będzie, bo ma pewne problemy, ale obiecuję, że za jakiś czas wróci i będzie tu z nami.
Ja z tego miejsca, mówię wam, że następny rozdział będzie około świąteczny i będzie tak fajnie :D
Na razie zapraszam na:


Pozdrawiam serdecznie, 
Dzuzeppe :*

sobota, 4 stycznia 2014

Sobotnie 8.

Daria.

Ostatni weekend bardzo poprawił ci nastrój. Odprężyłaś się, wyluzowałaś, przestałaś myśleć o zbliżających się zaliczeniach na uczelni. Przez te kilkadziesiąt godzin myślałaś tylko o jednym. W twojej głowie królował tylko i wyłącznie ten zwariowany, wysoki mężczyzna, który jest teraz daleko od ciebie, a chciałabyś mieć go przy sobie i po prostu się do niego przytulic. Mimo upływającego miesiąca, gdzie na jego głowie gości niemalże platynowy blond, nadal śmiejesz się, przypominając sobie moment, w którym grzecznie siedział i czekał, aż farba się wchłonie. Najlepsza była jednak jego mina, gdy zobaczył po raz pierwszy efekty twojej pracy na swojej głowie. Szczęśliwy nie był, ale wiedział, że pomaga dzieciakom. 

Całą środę spędziłaś w bibliotece, czytając wszystkie potrzebne materiały, których wcześniej nie miałaś okazji. To będzie chyba pierwszy weekend, który spędzicie osobno z Karolem, ale do tego też musisz się przyzwyczaić. Wracasz właśnie z odwołanych czwartkowych wykładów. Plany na wieczór masz już od dawna. Musisz wziąć się za pisanie pracy magisterskiej, którą i tak już strasznie olałaś niejako przez Karola, ale to właśnie dzięki jet "Małej Blondyneczce", dzięki niemu, otworzyłaś się na ludzi. Pozwoliłaś mu się pokochać.

Od kilku już godzin siedzisz w łóżku z laptopem na kolanach i, wymienianych co chwilę, kubkach gorącej herbaty w dłoni. Dzięki wyciszeniu i skupieniu udało ci się wstępnie napisać wstęp, jednak czujesz, że nie dane będzie ci go dokończyć. Tak się również dzieje. Słyszysz dzwonek do drzwi. Zdenerwowana niemal biegniesz do korytarza i zamaszystym ruchem rozpościerasz drzwi.

- Czego?! - nie zwracasz uwagi nawet na to, kto postanowił zakłócić ci spokój.
Dzień dobry... Kocham cię... Już posmarowałem tobą chleb... Dzień dobry... Kocham cię... Nie chce cię z oczu stracić więc...  Jeszcze więcej... Dzień dobry...  Kocham cię...  Podzielimy dziś ten ogień na dwoje...  Dzień dobry...  Kocham cię...  To zapyziałe miasto niech o tym wie... Bo ja, Słońce, kocham cię... - widzisz nie kogo innego, jak swojego chłopaka ze smartphone w dłoni, gdzie leci dalszy ciąg piosenki. - Jeśli jestem nie w porę, to przyjdę kiedy indziej - już ma zamiar odwrócić się, jednak szybko chwytasz go za rękę i przyciągasz do siebie. Stajesz na palcach, w dłoń chwytasz jego kolorowy szalik i ciągniesz go w dół, by móc spokojnie pocałować go na przywitanie. - Czyli jednak mogę wejść?
- No jeśli będzie odpowiadać ci towarzystwo stert notatek, mojego laptopa i mnie samej, to zapraszam panie Kłosie, co się w blondyna zmienił - wystawiasz mu język.
- Już od dawna taki jestem, a ty dopiero teraz się śmiejesz - udaje obrażonego, lecz pozwala wciągnąć się do środka i zdjąć z siebie kurtkę.
- Bo dopiero teraz odkryłam, kochanie, co o twoim wizerunku sądzi internet - ciągniesz go do kuchni i parzysz gorącą herbatę.

Cały wieczór zamiast spędzić z laptopem na kolanach, spędzasz wtulona w Karola z nogami jego kolanach. Zamiast przekartkowywać kolejne strony w książkach, które już dawno powinnaś przeczytać, w dłonie trzymałaś pilota od telewizora i co chwilę zmieniałaś kanał, aż w końcu błyskotliwie wpadłaś na pomysł, by obejrzeć jakiś film na DVD.  Podbiegasz do szafki i z najniższej szuflady wyciągasz pudełko, płytę wsuwasz do nośnika i wracasz na swoje miejsce.

- Będziemy oglądać coś nielegalnego dla młodzieży? - charakterystycznie unosi prawą brew, na co ty wbijasz mu łokieć między żebra. - To boli - niemal piszczy, a przecież to niby on jest w tym związku mężczyzną.
- Siedź cicho i oglądaj - wtulasz się w jego ramię, a na ekranie telewizora widzisz pierwsze sceny Seksmisji. Po chwili oboje już mało co nie spadacie z kanapy ze śmiechu. Dopiero, gdy na ekranie zaczynają pojawiać się nagie kobiety, Karol z zaciekawieniem w spokoju ogląda.
- Chyba muszę pomyśleć nad nowym telewizorem dla ciebie, kotek...
- A to niby po co?
- Bo mało i niewyraźnie widać - wystawia ci język, na co od razu reagujesz rozpoczęciem bitwy na poduszki. Jednak już po chwili leżysz rozłożona na łopatki na kanapie i nie masz żadnych ruchów, nadgarstki krepuje ci swoimi dłońmi, a nogi przygniótł swoim tułowiem. - A teraz powiedz, że Twój chłopak Karol, zawsze ma racje - nachyla się i szepcze ci do ucha.
- Zapomnij, moja ty Mała Blondyneczko...

Od razu żałujesz tych słów, bo siatkarz porywa cię na ręce i niesie w nieznanym jeszcze kierunku i z nieznanymi zamiarami. Na ziemi lądujesz dopiero w kabinie prysznicowej, w której Karol ledwo się mieści, lecz przebywa w niej razem z tobą. Jednocześnie czujesz pierwsze krople zimnej wody, jego usta i dłonie wdzierające się pod gruby sweter, który nasiąkł wodą. Pozbywa cię ubrań i wreszcie czujesz gorąc cieczy lejącej się z prysznica nad waszymi głowami. Nie czekając na nic, robisz to samo, co chłopak chwilę wcześniej, a potem w twojej głowie góruje jedynie Karol, który muska twoją wygiętą szyję i dekolt pocałunkami.


Karol. 

W zeszły weekend bez problemu wygraliście z warszawską Politechnika do zera. W tym ruszcie do Częstochowy, by mierzyć się z miejscowym AZS-em. Do jutrzejszego meczu przygotowania trwają już od poniedziałku.  Już dziś przed południem zameldowaliście się w częstochowskim hotelu.  Po południu odbyliście już pierwszy trening w meczowej hali. Przelotnie mogliście zobaczyć się z Michałem Bąkiewiczem i Kacprem Piechockim, którzy w zeszłym sezonie na co dzień trenowali z wami. Miło było ponownie z nimi żartować czy po prostu porozmawiać.  

Andrzej poszedł do pokoju bełchatowskich Argentyńczyków, gdyż to właśnie ich lokum jest miejscem waszych spotkań na wyjazdach, gdzie gracie w karty, wymyślacie pomysły na nowe wojny czy montujecie już gotowy materiał. Sam miałeś propozycję, by to właśnie do nich iść, lecz chęć zobaczenia dziewczyny wygrała. Włączasz swojego laptopa i czekasz, aż Daria odczyta twojego SMS-a i będzie dostępna na Skype. Kładziesz się na swoim łóżku, a już po chwili odbierasz połączenie i na ekranie widzisz roześmiana Darie.




- Co tak długo się nie odzywałaś? - czepiasz się dziewczyny, uśmiechając się do niej i zerkając na jej prawie nagie ciało.  
- A to już nie wolno mi prysznica wziąć?
- Oczywiście że wolno, ale razem ze mną - nie możesz oderwać wzroku od jej ciała odzianego jedynie w bieliznę. 
- Karol! - dziewczyna gani cię surowym spojrzeniem. - Ja rozumiem, że towarzystwo chłopaków, a w szczególności Andrzeja, ci nie służy, ale opanuj trochę swoje żądze - wystawia ci język, który widzisz na ekranie laptopa. 
- Moja wina, że mam tak seksownie wyglądającą dziewczynę - unosisz jedną brew do góry i figlarnie się uśmiechasz. - Próbowałaś kiedyś... no wiesz...
- No co wiem? - kładzie się na swoim łóżku i patrzy przymrużonymi oczami na ciebie, przygryzając delikatnie dolną wargę. - Chodzi ci o to, czy próbowałam seksu przez internet? - nachyla się po drugiej stronie ekranu, ukazując ci swoje jędrne piersi, które nie raz dotykałeś, a teraz możesz jedynie na nie patrzeć i dać sobą manipulować. - A co kochanie chciałbyś się ze mną tak zabawić? - wierci się na swoim materacu. - Chciałbyś poczuć, jak robisz  się podniecony, gdy przez przypadek ramiączko mojego stanika zsunie się tak, jak robię to teraz? - widzisz jej nagie ramię i rzeczywiście czujesz, jak zaczyna robić ci się gorąco. - Chciałbyś dotknąć moich piersi, które mają tak ciasno w tym biustonoszu i chętnie same oddały by się na pastwę twoich wielkich dłoni? - zaczyna sama pieścić swoje piersi, przymykając przy tym oczy i cicho pomrukując. - Chciałbyś leżeć tu obok mnie i wędrować swoimi długimi palcami od moich czerwonych ust aż do falbanek moich fig? Chciałbyś poczuć, jak moje usta obejmują twoją męskość? Chciałbyś wreszcie wejść w moje cieple i wilgotne wnętrze, przygryźć płatek mojego ucha, poczuć jaka jestem ciasna, czy może tak po prostu mnie pocałować? Powiedz mi, Karolu, chciałbyś się teraz ze mną kochać? - nagle zrywa się z łóżka, podbiega do odtwarzacza i już po chwili słyszysz pierwsze dźwięki najbardziej znanej erotycznej melodii. 

Twoje podniecenie zaczyna się ukazywać dla oczu. Na szczęście w pokoju jesteś sam. Nic cię nie krępuje. Wpatrujesz się w ekran, jak zaczarowany przez jakąś tajemniczą moc, którą posługuje się Daria.Twój oddech zaczyna przyspieszać, gdy na ekranie po kilku sekundach widzisz seksowną dziewczynę zawinięta w przezroczystą apaszczką, a ubrana w czarną, koronkową bieliznę. Widzisz, jak jej biodra zmysłowo kołyszą się w rytm muzyki. Widzisz, jak jej dłonie krążą po jej idealnym ciele, nie omijając żadnego skrawka skóry.  Widzisz jej przymknięte oczy, rozchylone usta, rozwiane włosy. Widzisz kobietę, która natychmiastowo potrzebuje mężczyzny.  Potrzebuje ciebie. 

- Nie wyrobię z tymi pacanami. Znowu przegrałem z nimi w pokera... - do pokoju wpada Andrzej, a ty szybko zamykasz laptopa i wyciągasz na siebie koc. - Stary co ty taki czerwony? Trzeba było powiedzieć, że z Daria chcesz się zabawić - śmieje się i wskazuje na laptopa.  
- Zamknij się ty padalcu... Idę pod prysznic - wstajesz i od razu owijasz się kocem.
- Wiedziałem... - słyszysz jego donośny śmiech jeszcze przez kilka minut. Zimna woda daje ci ukojenie i po chwili wracasz do swojego łóżka.
- Wszystko zostaje między nami, słyszysz?  


~*~*~


Ósma Sobotnia za nami, a my już wiemy chyba jak to wszystko się skończy :D
Kari: Jak widzicie, jest nowy. Zwariowany, ale to już wyobraźnia Dzuzeppe :*
Zachęcam Was do komentowania oraz do zadawania jakiś pytań czy zwykłego kontaktu ze mną poprzez gg ;) (47122153)
Buźki :* :*
Dzuzeppe: Jak tak sobie myślę, to chyba wyrobimy się w 15 odsłonach ;) 
A pomyśleć, że tak niedawno gnębiłam Kari, żeby zgodziła się na ten wspólny projekt, mając już w głowie muzykę i zarys historii. :)
Dlaczego wszystko tak szybko biegnie?

Karol sobie trochę popracował fantazja, ale przecież młody jest, to co ma się chłopak krępować :P

Zapraszam:

Pozory. #13   W moim niebie rozkoszy.   /  Jednoparcik.    Lights will guide you home. #3  /  Pytania?