sobota, 8 lutego 2014

Sobotnie 13.

Karol.

Od wczorajszego dnia w całym naszym bełchatowskim mieszkaniu jest Daria razem ze swoją przyjaciółką. Widok ich roześmianych twarzy i szerokich uśmiechów pozytywnie nastroił cię do ostatniego w tym roku treningu. Do tej pory Basia była jedynie przyjaciółką twojej dziewczyny, jednak ostatni czas pozwolił ci na jej lepsze poznanie i przekonanie się do niej stuprocentowo. Spokojnie możesz powiedzieć, że stała się twoją przyjaciółką. Tegoroczne Święta były magiczne i jedne z tych najlepszych nie tylko dla ciebie i Darii. Czujesz, że i Andrzej wiele dzięki nim zyskał.

Od powrotu do Bełchatowa w każdej wolnej chwili podpytuje cię o Basię, zapierając się jednak, że zwyczajnie ciekawi go to, jak radzi sobie po tym wszystkim, co ostatnio wydarzyło się w jej życiu. Jednak ciebie nie jest tak łatwo oszukać czy wkręcić. Ty już swoje wiesz. Po dzisiejszym ostatnim w tym roku treningu będziesz wiedział już wszystko. Wchodzisz właśnie na halę, gdzie rozgrzewają się inni siatkarze. Witasz się ze wszystkimi, a na końcu podchodzisz do przyjaciela, rozciągasz się razem z nim, przy okazji obmyślając plan, jak zacząć rozmowę i wybadać sprawę. Musisz w końcu wiedzieć czy dać im razem z Darią błogosławieństwo.

- Normalnie mam przekichane w domu - mówisz w przerwie między kolejnymi ćwiczeniami.
- Dlaczego? Coś z Darią nie tak? - pyta troskliwie.
- A weź... Jak wróciły razem z Baśką z tego Spa, to teraz tylko wieczorne picie winka w łóżku, plotki, a ja nie mam gdzie spać i na kanapie się gnieżdżę, bo łózko w gościnnym małe... - udajesz pokrzywdzonego, jednak na prawdę jest zgoła inaczej.
- To Basia jest w Bełchatowie?
- No mówię przecież, cepie... Co tobie teraz na słuch padło? 
- Tylko nie cepie!
- Panowie, ćwiczyć, a nie gadać, bo wam tu zaraz dodatkowe kółeczka zadam...
- Tak jest, trenerze! - odkrzyknęliście szybko, nie dając mu nic więcej powiedzieć.

Gra Skry wreszcie jest na najwyższym poziomie, a ty cieszysz się, że razem z przyjacielem przyczyniasz się do tego, grając na najwyższym poziomie. Dopiero ten sezon pokazał tobie samemu, że możesz być jednym z najlepszych, że możesz grać pierwsze skrzypce, że tak na prawdę stoisz na równi z najlepszymi. A to wszystko dzieje się dzięki Darii i obecności Andrzeja. Twoja narzeczona i najlepszy przyjaciel. Ostatni trening w tym roku przyniósł ci wiele radości. Czułeś, że możesz skakać najwyżej, atakować najskuteczniej, blogować częściej. Siatkówka ponownie stałą się jedną z twoich miłości, lecz nie tą najważniejszą. Ta najważniejsza czeka na ciebie w mieszkaniu. Wsiadasz do samochodu przyjaciela i razem jedziecie do twojego mieszkania.

Gdy tylko przekraczacie próg drzwi Daria niemal ponownie cię z niego wypycha zgodnie z waszym planem. W pomieszczeniu roznosi się piękny zapach zapewne przepysznego jedzenia, ale wiesz, że dziś nie ty je zjesz. Łapiesz dziewczynę za rękę i razem wychodzicie z mieszkanie, informując swoich przyjaciół, że właśnie dostali spóźniony wspólny prezent świąteczny i mają się dobrze razem bawić, a wy wrócicie późno. Schodzicie wolno po schodach i na pieszo ruszacie przed siebie. W tym momencie nie liczy się temperatura sięgająca zera, silnie wiejący wiatr, czy brak jakiejkolwiek żywej duszy wokół. Liczy się ta drobna kobieta spacerująca obok ciebie z uśmiechem na twarzy i rumieńcami na policzkach. Twoja Daria.

- Wiesz co, Wasilewska? - mówisz, stojąc przed nią i obejmując w talii w jednej z parkowych altanek w jedynym z bełchatowskich parków.
- Jeszcze nie, Kłosie... - uśmiecha się perliście.
- Lepszej Sobotnej znajomości znaleźć sobie nie mogłem - muskasz jej usta delikatnym pocałunkiem. - Czasami czuję się tak, jakbym śnił... 
- Nie tylko ty, Karol... Dla mnie to wszystko jest najlepszą z bajek, o których słyszałam - wtula się w ciebie i pozwala, abyś mocno ją przytulił.
- Kocham cię, Mała...
- Ej! - dźga się w żebra. - Nie moja wina, że cię jakimiś odpadami z Czarnobyla karmili - śmieje się.
- Nie mnie, Słońce... Możdżonka - odpowiadasz i wpijasz się w jej usta.

*~*


Tymczasem w mieszkaniu panuje dość niezręczna atmosfera. Ani Basia ani Andrzej nie potrafią zachowywać się swobodnie w swoim towarzystwie. Oboje jednak w pamięci mają chwile spędzone w rodzinnym domu Karola, gdzie spędzili razem wspaniałe święta razem z całą rodziną domowników jak i przyjezdnych. Każdego dnia siedzieli razem przy stole, zajmowali miejsca obok siebie na kanapie czy dywanie, gdy całe towarzystwo wesoło śpiewało kolędy czy opowiadało sobie różne historyjki z życia. Oni siedzieli razem i ukradkowo uśmiechali się do siebie. Wtedy przełomowym momentem była droga na Pasterkę. Zgodnie z tradycją wszyscy domownicy ubrali się ciepło i ruszyli do pobliskiego kościoła. Starszyzna siedziała w ławkach, a młodsi stali gdzieś z tyłu. 

W drodze powrotnej uczestniczyli tylko ci młodsi, gdyż starsi wrócili do domu samochodem. Droga była lekko oblodzona, ulicę rozświetlały jedynie świąteczne lampki, a oni szli uśmiechnięci przez miasto, by wrócić do domu, gdzie wszyscy mieli nocować. Basia i Andrzej nie spodziewali się jednak, że przypadnie im wspólne lokum. Doszli do kompromisu. Jedno spało pod kocem, drugie pod kołdrą, a dzieliła ich niewidzialna kreska wyznaczona przez dziewczynę. Dopiero w nocy wszystko przestało się liczyć. Rano obudzili się przytuleni do siebie i wtedy tak na prawdę poczuli gdzieś na dnie serca, że coś się wydarzyło, że strzała Kupidyna ich dopadła.

- Zaplanowałeś to z nimi? - zapytała.
- Nie... Jestem tak samo zaskoczony jak ty... Dopiero przed chwilą dowiedziałem się, że tu jesteś. Jeśli chcesz, to mogę wyjść... - zaczął cofać się do wyjścia.
- Nie! Zostań... Mam nadzieję, że będzie fajnie - uśmiechnęła się.
- W święta było, więc teraz może być tylko lepiej - odwzajemnił uśmiech i zaczął zdejmować buty i kurtkę. Weszli razem do salonu, gdzie stół był już nakryty. - Na dwie osoby? - spytał podejrzliwie.
- Daria mówiła, że chcę Karolowi niespodziankę zrobić. Ja miałam siedzieć w pokoju i udawać, że mnie nie ma - wytłumaczyła szybko.
- To nieźle nas wkręcili - zaśmiali się oboje. - Czujesz?
- Co?
- No ten dziwny zapach... Jakby się coś paliło...
- Pieczeń! - krzyknęła i pobiegła do kuchni, by uratować w ostatniej chwili ich pierwszą wspólną kolację.

Udało im się uratować jedzenie, więc spokojnie zasiedli do stołu z butelką włoskiego czerwonego wina, a kolacja opłynęła w wyśmienitej atmosferze. Co chwilę dziewczyna wybuchała śmiechem, gdy siatkarz opowiadał jej o swoich przygodach z siatkówką; o tym, jak obaj z Karolem w jednym czasie się poturbowali i nie mogli przez jakiś czas grać; o tym jakie przygody razem przeżyli. Śmiała się, a jemu robiło się ciepło na sercu. Spodobał się mu jej szczery uśmiech, wesołe ogniki w brązowych, dużych oczach. Spodobała mu się cała jeszcze bardziej. Uwierzył, że coś w jego życiu może być dla niego sensem; może wskazywać drogę, którą zacznie podążać; może stać się drogowskazem na rozdrożu, który doprowadzi Go do celu. Uwierzył, że może jeszcze kogoś pokochać. Uwierzył, że tą osobą może być Basia.

- Dlaczego mi się tak przyglądasz? - spytała po chwili milczenia, opróżniając zawartość lampki z winem.
- Bo jesteś piękna, Basiu...

Poczuła się w tym momencie jak księżniczka. Jej serce zaczęło szybciej tłoczyć krew, która przyjemnym ciepłem rozlała się po jej organizmie, powodując przyjemne dreszcze. Spojrzał uważnie w jej oczy, dostrzegając w nich nieśmiałe światełko, świecące z każdą sekundą coraz bardziej, coraz mocniej, coraz intensywniej. W jednej chwili ich dwa odległe od siebie światy połączyły się. Złączyły się w jedną, wielką, niewyobrażalnie mocną całość. Ich usta toczyły delikatną wojnę, dłonie splotły się, a serca zabiły w jednym rytmie. 


Zakochali się w sobie...

*~*


Daria.


- Jak myślisz, coś z nich będzie? - spytałaś, gdy opuszczaliście późną porą budynek klubu, w którym spędziliście razem cały wieczór.
- A masz wątpliwości? - Karol szybko ci odpowiedział. - Endrju całe dnie chodzi rozmarzony, więc ja wątpliwości nie mam - chwyta cię za rękę i cięgnie w drogę powrotną do mieszkania.
- Basia się mnie o niego pytała  - uśmiechasz się porozumiewawczo do narzeczonego.
- Czyli weselicho się szykuję - zaśmiał się i klasnął w dłonie.
- A co z naszym? - zapytałaś niepewnie.
- Co? - zatrzymał się, by spojrzeć głęboko w twoje oczy i pocałować delikatnie w czoło. - Nasze będzie wyjątkowe, Skarbie...


Cała dalsza droga do domu upłynęła ci na tym, że nie mogłaś przestać się śmiać. Twój narzeczony co chwilę wymyślał nowe pomysły odnośnie waszego ślubu. Proponował ci to, by całą ceremonię zorganizować na plaży albo w lesie, jednak stanowczo od razu odmówiłaś. Wymyślił również to, że możecie wyjechać do Stanów i tam wziąć ślub, a waszymi świadkami zostaną losowo spotkane osoby. Od tego też go odwiodłaś, niemalże krzycząc, że nie zgadzasz się na taki ślub. Mówił co również, że od zawsze marzył, by związać się przed Bogiem z kimś, kogo prawdziwie kocha. Mówił, że taką osobę właśnie znalazł. Mówił, że jesteś nią ty i to z tobą spędzi najpiękniejsze chwile swojego życia.

- A jak teraz właśnie się tam... - zaniemówiłaś.
- Że tak grzecznie powiem... Kochają? - odpowiedział za ciebie. - To najwyżej będziemy musieli niepostrzeżenie udać się do sypialni - uśmiechnął się, otwierając przed tobą drzwi. 


Weszliście do środka, śmiejąc się głośno.  W tle grała cicha muzyka. Światła były pogaszone. Głucha cisza pozbawiona ludzkich głosów wypełniała wszystkie pomieszczenia. Zdjęliście kurtki i buty. Włączyłaś światło, wchodząc do salonu. Gdzieś za tobą gramolił się Karol. Stanęłaś w miejscu na widok tego, co zobaczyły twoje oczy.  Widziałaś dwójkę młodych, szczęśliwych ludzi, którzy śpią na kanapie przytuleni do siebie. W ostatniej chwili powstrzymałaś Karola, aby nie wtargnął do salony i nie obudził Andrzeja i Basi. Pociągnęłaś go za sobą i zamknęłaś za nim drzwi sypialni. Wytłumaczyłaś szybko całe zajście. W ciszy wzięliście prysznic i z powrotem zameldowaliście się w łóżku.

- Myślisz,  że może być z tego coś więcej? - powiedziałaś,  przytulając się do klatki piersiowej narzeczonego. 
- Myślę, że oboje na to zasługują - pocałował twoje czoło i objął mocno ramieniem. - Ważne że my siebie znaleźliśmy w odpowiednim czasie. 
- Kocham cię Karol -uniosłaś się na łokciach i musnęłaś delikatnie jego usta. 
- Ja ciebie też, Kotek.


~*~*~
Taki z lekka przejściowy mocno ten rozdział, ale coś innego i nie tylko u Kłosów się musi dziać, więc dziś Basia i Andrzej się nam rozkręcili. ;-)
Musimy zrobić skok do przodu, bo inaczej ta historia ciągnęłaby się jeszcze z 50 rozdziałów :P
Macie jakieś pomysły, jak się Sobotnia skończy?
Winiarowa, masz wizję? :P

Zapraszam:

16 komentarzy:

  1. Dzizas jakie to słodkie *__*

    OdpowiedzUsuń
  2. Może i przejściowy, ale jak najbardziej udany ^^
    Fajnie, że Basia i Andrzej zakochali się w sobie, znaleźli szczęście...
    Kłos z Darią mieli iście szatański plan :D Z takimi swatkami na świecie ni byłoby singli :P
    Nie mam pojęcia jak to się zakończy, ale mimo wszystko liczę na ślub Darii i Karola oraz Basi i Andrzeja, na szczęśliwe zakończenie, miłość, itd, itp :P
    Świetny :]
    Całuję ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno ma się zakończyć SZCZĘŚLIWIE!
    Się swatki znalazły no.... kto by pomyślał ;)
    Rozdział świetny ;)
    Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny! ♥
    To Karolek z Darią wymyśli :D Swatki pieruńskie :] Ale przynajmniej Andrzej z Basią zrozumieli, że się kochają :)) W ich życiu brakuje tylko miłości :)
    Nie żebym była wredna, ale Dzuzeppe ZAWSZE, ale to ZAWSZE kończy opowiadania okrutnie i nie będzie dla mnie zdziwieniem gdy to opowiadanie również się tak skończy XD Chodziaż tak naprawdę to chciałabym żeby Karolek z Darią i Basia z Andrzeję wzięli ślub, no ale to się zobaczy :D
    Całusy :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze, Maniek, nie zawsze :PP
      A nasz "Przeszłość, która staje się teraźniejszością"?
      Tam było szczęśliwie :P

      Usuń
  5. Tylko pozazdrościć Basi i Andrzejowi takich przyjaciół, bo bez nich nie wiadomo jakby to się skończyło :)
    Mam nadzieję, że to opowiadanie skończy się szczęśliwie ;) Nie zrobisz im tego i nie zniszczysz tej iście bajkowej historii ;p
    Pozdrawiam A. ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja mam plan, w sobotę będzie weslicho i wszyscy będą zadowoleni.
    Karol ładną jest swatką ze swoją narzeczoną (jak to pięknie brzmi) konspiracje ładną strzelili.
    Potem weselicho jeszcze jedne u Wroniksa
    I o
    Będzie pięknie
    Idealnie
    Fantastycznie

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja tam nie mam nic przeciwko zeby bylo nawet 100 rozdzialuw jeszcze

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdecydowanie Wronce i Basi się coś należało od życia ;) Karol z Darią nieźle to obmyślili skoro żadne z ich przyjaciół się nie połapało iż narzeczeni knują spisek ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. To będzie tak :
    Karol z Darią, Andrzej z Basią wezmą ślub w tym samym kościele, tego samego dnia :)
    Będą mieli dzieci..... będą chodziły sobie razem do szkoły i wg,
    Przyjaciele nie stracą ze sobą kontaktu, a dzieci jeszcze bardziej przybliżą ich do siebie :)


    Bardzo mi się podoba rozdział :)

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Och jak ja lubię takie rozdziały, gdzie wszyscy się kochają i są szczęśliwi. Na stare lata przewraca mi się w głowie i wzruszają mnie takie obrazki. Dari i Karol oraz Basia i Andrzej są dla siebie stworzeni i nie przyjmuję do wiadomości, że może być inaczej!

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy nie byłam fanką swatania i zawsze mnie wkurzały takie akcje jak tutaj odstawiła Daria i Karol, ale akurat tutaj sie udało bo Basia i Andrzej do siebie pasują, potrzebowali tylko takiej małej zachęty. Czyli co teraz będziemy mieć dwie szczęśliwe pary? Jestem jak najbardziej za :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Trafiłam tu w zasadzie dzisiaj i jestem normalnie oczarowana tym wszystkim *.* odpisuje się do informowanych ;D czekam na następny i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. O matko ale słodkie! Pierwszy raz czytam coś takiego i naprawdę chwyciło mnie to za serce <3 Chciałabym się zaprosić do siebie i zaproponować polecenie za polecenie ^^
    http://cursed-psychopath.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam na nowy odcinek Kosy!
    http://kosakowska.blogspot.com/2014/02/rozdzia-5.html

    OdpowiedzUsuń