Daria.
Od ostatnich wydarzeń minął miesiąc. Kilka dni temu znów byłaś w Krakowie, żeby w dniu Wszystkich Świętych iść razem z dziadkami na grób mamy i zapalić na nim kilka świeczek. Zawsze kupowałaś znicz z Aniołem, bo to on najbardziej paskował do twojej matki. Dla ciebie zawsze była aniołem. Czuwała przy tobie, gdy leżałaś w jednym z warszawskich szpitali z wysoką gorączką i szeptałaś jej, że nie chcesz umierać. Wiesz, że w każdej chwili życia jest z tobą i czuwa, patrząc z nieba. Te kilka dni w Krakowie pomogły ci zgromadzić więcej informacji o ojcu. Jeszcze raz porozmawiałaś z babcią, która podała ci adres, gdzie w przeszłości mieszkał. Pokazała ci również inne wspólne zdjęcia, które do tej pory były przez nią skrywane.
Trudno uwierzyć ci w to, że w najbliższym czasie możesz spotkać swojego tatę. Pierwszy raz poznasz człowieka, o którym zawsze marzyłaś, którego mimo starań dziadka bardzo ci brakowało. Kompletnie nie wiesz, co powiesz mu w momencie pierwszego spotkania. Nie wiesz nawet, jak mogłabyś tę rozmowę zacząć. Cieszysz się ogromnie, że w tej trudnej sytuacji wspiera cię Karol, który z niczym na ciebie nie naciska, a zwyczajnie jest obok wtedy, gdy tylko może, a kiedy ty go potrzebujesz. To dla ciebie znaczy więcej, niż tysiąc zwykłych słów, które przez ten miesiąc wypowiedziała do ciebie Baśka. Zdecydowanie wolisz zwyczajnie siedzieć przytulona do niego na kanapie w ciszy, niż słuchać głosu przyjaciółki, która chce ci pomóc, jednak tego nie potrafi. Wiesz, że robi wszystko, by cię podtrzymać na duchu, ale ty najlepiej radzisz sobie wtedy, gdy to młody środkowy jest przy tobie.
Za kilka minut również zawita w twoich skromnych progach, by zabrać cię gdzieś. Za nic w świecie nie chciał powiedzieć ci wcześniej, gdzie dokładnie się wybieracie i po co. Usłyszałaś jedynie, że nie masz się o co martwić. Od samego rana chodzisz jakaś poddenerwowana, mimo że spokojnie można powiedzieć, że wszystko wróciło do normy. Zwyczajnie przeczuwasz, że może stać się coś złego, coś nad czym możesz nie mieć zwyczajnie kontroli. Niemoc w takich sytuacjach jest najgorsza. Przez okno balkonowe widzisz już jego samochód, który parkuje przed kamienicą, a twój telefon zaczyna wibrować. Odbierasz, mówiąc szybko, że już schodzisz, ubierasz się i opuszczasz mieszkanie. Zbiegasz wesoło po schodach, wychodzisz z budynku i widzisz go nonszalancko opartego o pojazd. Z uśmiechem podchodzisz do niego i całujesz w policzek.
- Gotowa?
- Tak... Stęskniłam się za tobą, Karol... - wtulasz się w jego kurtkę, wdychając przyjemne perfumy. Po chwili obejmuje cię ramionami i jeszcze mocniej do siebie przyciąga.
- Ja za tobą też, Sobotnia...
Siedząc z nim w aucie, czujesz niepewność i lekki strach. To dla ciebie zupełnie nowe uczucie w obecności siatkarza. Szybko odpychasz je od siebie, rozpoczynając wesołą pogawędkę z chłopakiem na temat jego charytatywnych akcji. Uwielbiasz, gdy się śmieje, gdy na jego twarzy goszczą dwa ledwo zauważalne dołeczki, gdy z jego oczu bije ciepło. Jest wtedy taki twój, taki idealny, taki Sobotni. Kłos wreszcie parkuje pod jednym z domów jednorodzinnych znajdujących się po prawobrzeżnej stronie Warszawy. Wysiadasz z samochodu, stajesz obok Karola przed furtką i patrzysz na niego pytająco. Oj jedynie naciska dzwonek, a już po chwili przedstawia cię dwójce starszych od was ludzi. Nie wiesz, co knuje, gdy wychodzi do ogrodu, by porozmawiać na osobności z mężczyzną. Wiesz jedynie, że kobieta przygląda ci się.
- Chyba teraz możemy już spokojnie porozmawiać... - obaj panowie pojawiają się w salonie, a Karol zaczyna mówić dalej.
Karol.
- Panie Krzysztofie, to wszystko, co powiedziałem, jest prawdą... Daria musi odnaleźć swojego ojca, musi poznać prawdę, tak samo jak i pan poznał ją po części teraz... Pozwoli mi pan na to, żebym jej powiedział? - chowasz jedno ze wspólnych zdjęć rodziców Darii do portfela i wyczekujesz odpowiedzi.
- To zniszczy wszystko to, co zbudowałem razem z Anią...
- Ale to może oddać panu córkę... Proszę... - po chwili zawahania kiwa lekko głową i idzie za tobą do środka. Siadasz spokojnie obok Darii, chwytasz jej dłoń i zaczynasz. - Chyba teraz możemy już spokojnie porozmawiać... Daria masz może ze sobą zdjęcia mamy z twoim ojcem? - pytasz delikatnie. Czujesz się zupełnie jak nie ty. Chyba jako jedyny jesteś opanowany i wiesz, co powiedzieć. - Pokaż mi te zdjęcia...
- Karol o co chodzi? - wpatruje w twoje oczy, chcąc uzyskać odpowiedź, jednak jedynie mówisz, żeby ci zaufała.
- Panie Krzysztofie, to jest Iwona Wasilewska, mama Darii. Znał ją pan?
- Kochanie, co się tu dzieje? Karolu o czym ty mówisz? - zdezorientowana matka twojego przyjaciela dołącza się do rozmowy.
- Zaraz się pani dowie... - przytulasz Wasilewską do siebie i zaczynasz wreszcie mówić to, czego dowiedziałeś się za pośrednictwem swojego własnego ojca. - Daria, to jest twój tata... - wypowiadasz cicho, patrząc na reakcję obu kobiet. Spodziewasz się wszystkiego. Wielkiej awantury, płaczu, potłuczonej całej świątecznej zastawy. Ale w najdziwniejszych wyobrażeniach przez myśl nie przeszło ci to, że jedna z nich wyjdzie do ogrodu, a druga będzie tępo wpatrywać się w ojca, którego dopiero co poznała. Jedno jest pewne. Mężczyzna nigdy do końca nie zrozumie kobiety.
Daria siedzi nieruchomo. Jej usta jedynie drżą nieustannie, jakby chciała cokolwiek powiedzieć, a nie mogła. Przyciągasz ją jak najbliżej siebie, pozwalając, by wreszcie mogła się otworzyć. Po chwili dosiada się do was pan Krzysztof, a Daria niepewnie chwyta jego dłoń. Czujesz, że właśnie w tym momencie odzyskała ojca, którego nigdy nie miała przy sobie. To wyjątkowa chwila, więc chcesz zostawić ich samych, jednak dziewczyna ci na to nie pozwala. Moment później pierwszy raz wtula się w swojego ojca. Teraz pozwoli ci odejść. Zabierasz swoją kurtkę z przedpokoju i wychodzisz z dużego domu. Masz zamiar iść do swojego samochodu i to tam poczekać na dziewczynę, jednak zdajesz sobie sprawę, że w ogrodzie siedzi sama matka twojego przyjaciela. Idziesz tam i zastajesz ją siedzącą pod kocem na dużej, drewnianej huśtawce.
Podchodzisz bliżej, siadasz obok i czekasz aż sama zacznie cokolwiek mówić. Nie możesz sobie nawet wyobrazić, jak jest jej ciężko. Mogłeś to wszystko powiedzieć w innych okolicznościach i jakoś ją do tego przygotować, jednak chęć spowodowania szczęścia u Darii byłą większa. Kobieta nawet na ciebie nie zerka, nie płacze. Zwyczajnie siedzi i wpatruje się w dal. Irracjonalne jest to, że to właśnie ty w tej chwili z nią siedzisz, że nie krzyczy na ciebie. Zastanawia cię jej reakcja, jednak nie masz odwagi, by o to zapytać. Po dłuższej chwili zaczyna robić ci się zimno. W końcu październik nie jest najlepszym miesiącem do tego, żeby przesiadywać na dworze. Masz zamiar wstać, ale dłoń pani Ani cię zatrzymuje. Prosi cię, byś jeszcze na chwilę usiadł.
- Pewnie jesteś ciekawy, dlaczego nawet nie płaczę, prawda? - kiwasz delikatnie głową, bo tak właśnie jest. - Wypłakałam się wtedy, te ponad dwadzieścia lat temu. Wiedziałem o jego romansie. Sam mi o tym powiedział, bo chciał być szczery... Krzysztof był skłonny do tego, żeby zostawić mnie i Andrzeja, by być z Iwoną. Poszłam wtedy do niej, pokazałam wspólne zdjęcia... Okazało się, że nie wiedziała nawet o naszym istnieniu. Następnego dnia powiedział mi, że wyjechała, że zostawiła go. Po kilku miesiącach wszystko wróciło do normy. Byliśmy znów szczęśliwi... Jednak po jakimś czasie matka Darii przysłała mi jej zdjęcie. Była taka malutka, taka niewinna... To przeze mnie nie miała ojca... Teraz boję się jedynie, że Iwona nawet zza światów odbierze mi Krzyśka... Boję się tego, że mnie zostawi, powie, że mnie nigdy nie kochał... Dlatego wtedy spaliłam to zdjęcie, ukryłam wiadomość, że ma córkę...
- Niech się pani przestanie bać... - słyszysz nagle za sobą głos Darii, która przysłuchiwała się całej rozmowie. - Mój ojciec to panią kochał i z pewnością nadal kocha... Mojej matki nawet wtedy nie szukał. Odpuścił. A wie pani dlaczego? Bo to z panią miał dziecko, bo to panią kochał, bo to pani była mu pisana... - po jej policzkach zaczynają płynąć łzy. Podchodzisz do niej, chcesz przytulić, ale odpycha cię. - Nie odbiorę go pani... Ja chcę go tylko poznać... Chcę dowiedzieć się, jak to jest mieć ojca... - teraz sama wtula się w ciebie.
- Daria... - kobieta podchodzi do was obojga. - Ja przepraszam...
- Niech pani nie przeprasza. Musiała pani walczyć o swoją rodzinę... Rozumiem to. Ja pewnie postąpiłabym dokładnie tak samo... - odsuwa się od ciebie i staje na przeciw żonie swojego ojca, a ty znów nie wiesz, co wydarzy się za sekundę. - Niech mi pani jedynie pozwoli być jego córką...
- Jesteś jego córką... Nie będę się niczemu sprzeciwiać...
Teraz to właśnie doznajesz szoku. Po raz kolejny dzisiejszego dnia głupiejesz, całkowicie paraliżuje cię widok kobiet, które jeszcze przed chwilą stały po dwóch stronach barykady, przytulają się do ciebie, wybuchając jeszcze głośniejszym płaczem. Dopiero przybycie zdezorientowanego ojca twojego przyjaciela sprowadza cię do żywych. Widzisz obrazek trójki ściskających się osób, a twoje oczy powoli robią się wilgotne. Kierowany dziwnym impulsem podchodzisz do nich i obejmujesz swoimi szerokimi ramionami. Mimo wszystko jesteś z siebie dumny, a twoje serce przepełnia radość, że uszczęśliwiłeś kobietę swojego życia.
- Karol, dziękuję... - Daria wspina się na palce i muska delikatnie twoje usta. - Dziękuję, że odnalazłeś mojego ojca.
- Musiałem. Kocham cię...
- Wiem o tym.
- Skąd?
- Wtedy, we śnie, szeptałeś mi to prosto do ucha.
Za kilka minut również zawita w twoich skromnych progach, by zabrać cię gdzieś. Za nic w świecie nie chciał powiedzieć ci wcześniej, gdzie dokładnie się wybieracie i po co. Usłyszałaś jedynie, że nie masz się o co martwić. Od samego rana chodzisz jakaś poddenerwowana, mimo że spokojnie można powiedzieć, że wszystko wróciło do normy. Zwyczajnie przeczuwasz, że może stać się coś złego, coś nad czym możesz nie mieć zwyczajnie kontroli. Niemoc w takich sytuacjach jest najgorsza. Przez okno balkonowe widzisz już jego samochód, który parkuje przed kamienicą, a twój telefon zaczyna wibrować. Odbierasz, mówiąc szybko, że już schodzisz, ubierasz się i opuszczasz mieszkanie. Zbiegasz wesoło po schodach, wychodzisz z budynku i widzisz go nonszalancko opartego o pojazd. Z uśmiechem podchodzisz do niego i całujesz w policzek.
- Gotowa?
- Tak... Stęskniłam się za tobą, Karol... - wtulasz się w jego kurtkę, wdychając przyjemne perfumy. Po chwili obejmuje cię ramionami i jeszcze mocniej do siebie przyciąga.
- Ja za tobą też, Sobotnia...
Siedząc z nim w aucie, czujesz niepewność i lekki strach. To dla ciebie zupełnie nowe uczucie w obecności siatkarza. Szybko odpychasz je od siebie, rozpoczynając wesołą pogawędkę z chłopakiem na temat jego charytatywnych akcji. Uwielbiasz, gdy się śmieje, gdy na jego twarzy goszczą dwa ledwo zauważalne dołeczki, gdy z jego oczu bije ciepło. Jest wtedy taki twój, taki idealny, taki Sobotni. Kłos wreszcie parkuje pod jednym z domów jednorodzinnych znajdujących się po prawobrzeżnej stronie Warszawy. Wysiadasz z samochodu, stajesz obok Karola przed furtką i patrzysz na niego pytająco. Oj jedynie naciska dzwonek, a już po chwili przedstawia cię dwójce starszych od was ludzi. Nie wiesz, co knuje, gdy wychodzi do ogrodu, by porozmawiać na osobności z mężczyzną. Wiesz jedynie, że kobieta przygląda ci się.
- Chyba teraz możemy już spokojnie porozmawiać... - obaj panowie pojawiają się w salonie, a Karol zaczyna mówić dalej.
Karol.
- Panie Krzysztofie, to wszystko, co powiedziałem, jest prawdą... Daria musi odnaleźć swojego ojca, musi poznać prawdę, tak samo jak i pan poznał ją po części teraz... Pozwoli mi pan na to, żebym jej powiedział? - chowasz jedno ze wspólnych zdjęć rodziców Darii do portfela i wyczekujesz odpowiedzi.
- To zniszczy wszystko to, co zbudowałem razem z Anią...
- Ale to może oddać panu córkę... Proszę... - po chwili zawahania kiwa lekko głową i idzie za tobą do środka. Siadasz spokojnie obok Darii, chwytasz jej dłoń i zaczynasz. - Chyba teraz możemy już spokojnie porozmawiać... Daria masz może ze sobą zdjęcia mamy z twoim ojcem? - pytasz delikatnie. Czujesz się zupełnie jak nie ty. Chyba jako jedyny jesteś opanowany i wiesz, co powiedzieć. - Pokaż mi te zdjęcia...
- Karol o co chodzi? - wpatruje w twoje oczy, chcąc uzyskać odpowiedź, jednak jedynie mówisz, żeby ci zaufała.
- Panie Krzysztofie, to jest Iwona Wasilewska, mama Darii. Znał ją pan?
- Kochanie, co się tu dzieje? Karolu o czym ty mówisz? - zdezorientowana matka twojego przyjaciela dołącza się do rozmowy.
- Zaraz się pani dowie... - przytulasz Wasilewską do siebie i zaczynasz wreszcie mówić to, czego dowiedziałeś się za pośrednictwem swojego własnego ojca. - Daria, to jest twój tata... - wypowiadasz cicho, patrząc na reakcję obu kobiet. Spodziewasz się wszystkiego. Wielkiej awantury, płaczu, potłuczonej całej świątecznej zastawy. Ale w najdziwniejszych wyobrażeniach przez myśl nie przeszło ci to, że jedna z nich wyjdzie do ogrodu, a druga będzie tępo wpatrywać się w ojca, którego dopiero co poznała. Jedno jest pewne. Mężczyzna nigdy do końca nie zrozumie kobiety.
Daria siedzi nieruchomo. Jej usta jedynie drżą nieustannie, jakby chciała cokolwiek powiedzieć, a nie mogła. Przyciągasz ją jak najbliżej siebie, pozwalając, by wreszcie mogła się otworzyć. Po chwili dosiada się do was pan Krzysztof, a Daria niepewnie chwyta jego dłoń. Czujesz, że właśnie w tym momencie odzyskała ojca, którego nigdy nie miała przy sobie. To wyjątkowa chwila, więc chcesz zostawić ich samych, jednak dziewczyna ci na to nie pozwala. Moment później pierwszy raz wtula się w swojego ojca. Teraz pozwoli ci odejść. Zabierasz swoją kurtkę z przedpokoju i wychodzisz z dużego domu. Masz zamiar iść do swojego samochodu i to tam poczekać na dziewczynę, jednak zdajesz sobie sprawę, że w ogrodzie siedzi sama matka twojego przyjaciela. Idziesz tam i zastajesz ją siedzącą pod kocem na dużej, drewnianej huśtawce.
Podchodzisz bliżej, siadasz obok i czekasz aż sama zacznie cokolwiek mówić. Nie możesz sobie nawet wyobrazić, jak jest jej ciężko. Mogłeś to wszystko powiedzieć w innych okolicznościach i jakoś ją do tego przygotować, jednak chęć spowodowania szczęścia u Darii byłą większa. Kobieta nawet na ciebie nie zerka, nie płacze. Zwyczajnie siedzi i wpatruje się w dal. Irracjonalne jest to, że to właśnie ty w tej chwili z nią siedzisz, że nie krzyczy na ciebie. Zastanawia cię jej reakcja, jednak nie masz odwagi, by o to zapytać. Po dłuższej chwili zaczyna robić ci się zimno. W końcu październik nie jest najlepszym miesiącem do tego, żeby przesiadywać na dworze. Masz zamiar wstać, ale dłoń pani Ani cię zatrzymuje. Prosi cię, byś jeszcze na chwilę usiadł.
- Pewnie jesteś ciekawy, dlaczego nawet nie płaczę, prawda? - kiwasz delikatnie głową, bo tak właśnie jest. - Wypłakałam się wtedy, te ponad dwadzieścia lat temu. Wiedziałem o jego romansie. Sam mi o tym powiedział, bo chciał być szczery... Krzysztof był skłonny do tego, żeby zostawić mnie i Andrzeja, by być z Iwoną. Poszłam wtedy do niej, pokazałam wspólne zdjęcia... Okazało się, że nie wiedziała nawet o naszym istnieniu. Następnego dnia powiedział mi, że wyjechała, że zostawiła go. Po kilku miesiącach wszystko wróciło do normy. Byliśmy znów szczęśliwi... Jednak po jakimś czasie matka Darii przysłała mi jej zdjęcie. Była taka malutka, taka niewinna... To przeze mnie nie miała ojca... Teraz boję się jedynie, że Iwona nawet zza światów odbierze mi Krzyśka... Boję się tego, że mnie zostawi, powie, że mnie nigdy nie kochał... Dlatego wtedy spaliłam to zdjęcie, ukryłam wiadomość, że ma córkę...
- Niech się pani przestanie bać... - słyszysz nagle za sobą głos Darii, która przysłuchiwała się całej rozmowie. - Mój ojciec to panią kochał i z pewnością nadal kocha... Mojej matki nawet wtedy nie szukał. Odpuścił. A wie pani dlaczego? Bo to z panią miał dziecko, bo to panią kochał, bo to pani była mu pisana... - po jej policzkach zaczynają płynąć łzy. Podchodzisz do niej, chcesz przytulić, ale odpycha cię. - Nie odbiorę go pani... Ja chcę go tylko poznać... Chcę dowiedzieć się, jak to jest mieć ojca... - teraz sama wtula się w ciebie.
- Daria... - kobieta podchodzi do was obojga. - Ja przepraszam...
- Niech pani nie przeprasza. Musiała pani walczyć o swoją rodzinę... Rozumiem to. Ja pewnie postąpiłabym dokładnie tak samo... - odsuwa się od ciebie i staje na przeciw żonie swojego ojca, a ty znów nie wiesz, co wydarzy się za sekundę. - Niech mi pani jedynie pozwoli być jego córką...
- Jesteś jego córką... Nie będę się niczemu sprzeciwiać...
Teraz to właśnie doznajesz szoku. Po raz kolejny dzisiejszego dnia głupiejesz, całkowicie paraliżuje cię widok kobiet, które jeszcze przed chwilą stały po dwóch stronach barykady, przytulają się do ciebie, wybuchając jeszcze głośniejszym płaczem. Dopiero przybycie zdezorientowanego ojca twojego przyjaciela sprowadza cię do żywych. Widzisz obrazek trójki ściskających się osób, a twoje oczy powoli robią się wilgotne. Kierowany dziwnym impulsem podchodzisz do nich i obejmujesz swoimi szerokimi ramionami. Mimo wszystko jesteś z siebie dumny, a twoje serce przepełnia radość, że uszczęśliwiłeś kobietę swojego życia.
- Karol, dziękuję... - Daria wspina się na palce i muska delikatnie twoje usta. - Dziękuję, że odnalazłeś mojego ojca.
- Musiałem. Kocham cię...
- Wiem o tym.
- Skąd?
- Wtedy, we śnie, szeptałeś mi to prosto do ucha.
~*~*~
Kari: Jak Wam się podoba? Kolejny raz sytuację ratuje Dzuzeppe, za co jestem jej ogromnie wdzięczna :* Buziaki :*
Dzuzeppe: Ja tak sobie myślę, że jakoś dziwnie będzie mi się pożegnać z Sobotnimi, więc jeszcze trochę tu się po dzieje :-D
Poznaliście oficjalnie tatę Darii i całą tą historię z przeszłości. Widzicie, że mama Andrzeja musiała walczyć o swoje szczęście, a młoda Wasilewska wszystko jej wybaczyla. Jak myślicie, jak się dalej ich losy potoczą?
Całuję :*
Zapraszam:
/ Żądza Siódma. / Pytania? / Grześ, Ola, Olimpia #11 / Tchnienie życia. /
Ps. Chyba pierwszy raz od niepamiętnych czasów rozdział czekał na publikację, a nie publikacja na rozdział :D
Ps 2. Kto wybiera się do Bełchatowa na mecze półfinałowe z Jastrzębskim? Spotkam się z kimś? :D
Dzuzeppe: Ja tak sobie myślę, że jakoś dziwnie będzie mi się pożegnać z Sobotnimi, więc jeszcze trochę tu się po dzieje :-D
Poznaliście oficjalnie tatę Darii i całą tą historię z przeszłości. Widzicie, że mama Andrzeja musiała walczyć o swoje szczęście, a młoda Wasilewska wszystko jej wybaczyla. Jak myślicie, jak się dalej ich losy potoczą?
Całuję :*
Zapraszam:
/ Żądza Siódma. / Pytania? / Grześ, Ola, Olimpia #11 / Tchnienie życia. /
Ps. Chyba pierwszy raz od niepamiętnych czasów rozdział czekał na publikację, a nie publikacja na rozdział :D
Ps 2. Kto wybiera się do Bełchatowa na mecze półfinałowe z Jastrzębskim? Spotkam się z kimś? :D