Ostatnie miesiące zleciały tak szybko, że nawet nie zdążyłeś dobrze zorientować się, w jakim tempie biegnie czas i nacieszyć Darią przez te kilkanaście tygodni. Najpierw powrót na siatkarski tron mistrzowski ze Skrą, potem początek zgrupowania kadry i pierwsze mecze kwalifikacyjne, krótkie wakacje spędzone z Wasilewską we Włoszech, w końcu przygotowania i sam turniej polskich Mistrzostw Świata. Na wiele rzeczy nie mogłeś nawet zwrócić uwagi, choć ogromnie byś tego pragnął. Raniłeś bliskich, a szczególnie Darię, która ze wszystkim musiała radzić sobie sama. Chyba nie zdziwiłbyś się nawet, gdyby przyszła kiedyś do ciebie, powiedziała, że ma dosyć i wyszła z twojego mieszkania już na zawsze. Czujesz, że możesz na to zasługiwać. Czujesz, że ostatnimi czasy coś się zmieniło.
Początek października i powrót do szarej rzeczywistości nie jest radosny. Nie czekasz z utęsknieniem na kolejny trening, a męczysz się. Może sytuacja odrobinę przypomina tę sprzed roku. Ale tylko odrobinę. Nadal jesteś szczęśliwy, nadal kochasz Darię, nadal to z nią chcesz spędzić resztę swojego życia, nadal jest tą kobietą, która sprawiła, że Karol Kłos przestał być wyrośniętym chłystkiem, a stał się mężczyzną, który wie, czym jest prawdziwa, magiczna miłość. Czym jest sobotnie zauroczenie. Wychodzisz z ostatniego w tygodniu treningu, wzrokiem szukasz samochodu na parkingu. Widzisz czyjąś postać, a po dosłownie kilku sekundach ten wyjątkowy uśmiech kierowany w twoją stronę utwierdza cię w przekonaniu, że mogła być to tylko Ona. Podchodzisz, obejmujesz w talii, patrzysz głęboko w oczy. Nie widzisz w nich tej bezgranicznej radości, a strach. To cię paraliżuje.
- Kocham Cię, Daria - składasz pocałunek na jej spierzchniętych wargach.
- Zjedzmy dziś razem wyjątkową kolację...
- Nie chciałaś nigdy wcześniej wychodzić do restauracji...
- I teraz też nie chcę... Zrobię coś u ciebie w mieszkaniu, ale najpierw jedziemy na zakupy.
Tylko ona potrafi sprawić, że poprzez jedno słowo od razu się uśmiechasz. Kręci się miedzy pułkami w supermarkecie, ciebie jedynie obchodzić ma koszyk, który pchasz, oraz to, aby być tuż za nią. Nie patrzysz nawet na to, co ląduje na dnie. Patrzysz jedynie w jej postać, która jakby jaśniała na tle kolorowych produktów. Jest jak gwiazda na zachmurzonym niebie, jak słońce wyglądające w pochmurny dzień, jak światło świecy podczas burzy, jak świetlik ciemnego wieczoru. Podążasz za nią krok w krok, orientując się dopiero przy kasie, że czas zapłacić. Oczywiście nie byłaby sobą, gdyby nie zrobiła ci wykładu o równouprawnieniu oraz o tym, że to był jej pomysł. Jej głos tłumisz pocałunkiem, podając kasjerce odpowiednie banknoty. Dziewczyna wychodzi pierwsza z jedną torbą z zakupami, a ty zaraz za nią. Wiesz, że jest zła. Ale taką też ją kochasz.
Od razu znika w aneksie kuchennym, a tobie zakazuje pokazywać się jej na oczy. Nie stosujesz się jednak do polecenia i już po chwili siedzisz na wysokim krześle i przypatrujesz się swojemu szczęściu, które ma zaczerwienione policzki z powodu złości na ciebie. W tle słychać głos wokalisty grupy Coldplay, do której muzyki przekonała cię właśnie Wasilewska. Polubiłeś słuchać połączenia radości, smutku, wiary i miłości we wrażliwej kompozycji. Niekiedy jest ci trudno. Tak bardzo brakuje ci w takich chwilach Darii, która nadal mieszka w Warszawie. Teraz jest idealnie. Taki widok mógłbyś mieć codziennie przed swymi oczyma. Przygotowujesz stół, bo przynajmniej na to ci pozwoliła, nazywając kuchennym nieudacznikiem. Już nie raz to słyszałeś, w końcu ktoś tu zdołał zakopcić całe mieszkanie, smażąc naleśniki na niedzielne śniadanie, które w końcu zjedliście w McDonaldzie.
- Dostałam propozycję pracy... - wiedziałeś, że coś od momentu, gdy pojawiła się w Bełchatowie, zaprząta jej głowę.
- Przyjęli cię do Polsatu? - cieszysz się.
- Nie, Karol... Dostałam propozycję pracy za granicą...
Nie zdawałeś sobie sprawy, że taki moment kiedykolwiek nastąpi, że będziesz przeszkodą w rozwijaniu jej kariery. Nie liczyłeś się z tym, bo przecież to ty jesteś tym sławnym, wielkim siatkarzem, to ty jesteś stworzony do opuszczania bliskich. To powinna być twoja rola. Od teraz wszystko się zmieni. Nie będzie jej na każdy telefon, na wyciągnięcie ręki i ruszenie się do Warszawy czy każdego innego miasta. Nie będzie jej w Polsce. Niejako zniknie z twojego życia. Od zawsze byłeś świadom tego, że miłość to wyrzeczenia, kompromisy, cierpienie. Jednak nigdy nie myślałeś, że sama myśl o tym, że możesz ją stracić na nieokreślony czas, może tak bardzo boleć, może zadawać tyle cierpienia. Jedno jest pewne. Nie możesz stać na jej drodze do kariery i zabraniać się rozwijać. Musisz odpuścić. Musisz pozwolić jej wyjechać.
Daria.
Wiedziałaś, że kiedyś musisz mu powiedzieć. Czas, który biegł nieubłaganie nie był twoim sprzymierzeńcem, a wrogiem, którego musiałaś pokonać, mówiąc mu prawdę. Już od tygodnia próbowałaś powiedzieć mu o wygranym konkursie. Jednak zawsze brakowało ci odwagi, bo przecież przez telefon takich rzeczy się nie mówi. Cholernie boisz się tego jak zareaguje. Talerze powoli stają się puste, więc pora zacząć. Nieważne, że od tej rozmowy może zależeć bardzo dużo. Musisz mieć to już za sobą. Musisz przyjąć na przysłowiową klatę to, co usłyszysz. Głęboko w sercu masz nadzieje, że nie pozwoli ci wyjechać, ale przecież jesteś mocną kobietą. Musisz rozwijać się zawodowo, a już na pewno nie dasz się zakuć w obrazek szczęśliwej pani domu. To do ciebie mimo wszystko nie pasuje.
- Dostałam propozycję pracy... - wyduszasz wreszcie z siebie.
- Przyjęli cię do Polsatu? - uśmiech na jego twarzy rani twoje serce. Krzywdzisz go, choć tak mocno chciałaś tego uniknąć.
- Nie, Karol... Dostałam propozycję pracy za granicą... - wiedziałaś, że te słowa będą najgorsze. Nie spodziewałaś się jednak tego, że jego oczy tak nagle stracą blask. Stają się takie pozbawione jakichkolwiek emocji. Tak, jakby umarły, jakby straciły sens patrzenia na świat. Tak mocno cię to boli.
Nienawidzisz takiej głuchej ciszy, która właśnie zapanowała między wami. Dotąd taka sytuacja zdarzała się bardzo rzadko. Przecież mogliście rozmawiać ze sobą o drobnostkach, byleby słyszeć na wzajem swój głos. Cisza jest najgorsza. Nigdy nie potrafiłaś przewidzieć, co może oznaczać, więc tak samo i teraz siedzisz jak na szpilkach w oczekiwaniu na jakiekolwiek słowa Karola. Jak na złość nawet muzyka przestałą grać. Słychać jedynie krople deszczu uderzające w szyby okien. Wszystko wydaje się takie, jakby na moment zamarło. Kolory zaczynają się rozmazywać, światło zaczyna świecić mniej wyraziściej, powoli wszystko staje się ciemne, tak jakbyś stała za szkłem, jakbyś widziała jedynie sercem.
- Daria, ja... Przepraszam - mówi, wstaje od stołu, ubiera się i wychodzi z mieszkania. Podobno łzy czasami są lekiem na całe zło, prawda?
Zostajesz zupełnie sama w przytłaczającym cię mieszkaniu. Gasisz wszystkie światła, wyłączasz telefon. Chcesz być sama, chcesz myśleć. Ale na usiłowaniu wszystko się kończy. Nie umiesz zwyczajnie zamknąć oczu i nie widzieć jego smutnych tęczówek, które zawsze świeciły jasnością. Siedzisz skulona w kącie sypialni, patrzysz na ciemny Bełchatów przez balkonowe drzwi. Przecież miło być inaczej. Coraz to nowe pytania nasuwają ci się do głowy. Jak zareaguje? Co powie? Czy pozwoli ci jechać bez żadnego sprzeciwu. Miłość jest głupia. Przytłacza cię tak bardzo, jak mocno kochasz. Miłość to coś pięknego, ale tylko wtedy, gdy nie ma problemów. Tak naprawdę "kochanie" to ciągła walka o przetrwanie, to ciągłe wyrzeczenia, to wszystkie chwile razem wzięte, to uczucie, które jednocześnie dodaje siły, by po chwili całkowicie ją odebrać. To takie dwie dziwne sprzeczności, radość i smutek, które jedynie razem pozwalają powiedzieć, że jest się zakochanym, że się prawdziwie kocha. Ciebie dopada ta druga faza, gdy cierpisz. Z własnej głupoty.
- Daria? - nic nie mówisz, wiesz, że i tak cię znajdzie. Siada obok na podłodze, bierze dłonie w swoje ręce, patrzy prosto w oczy. - Poradzimy sobie, Kotek... Jedź... Wszystko sobie jakoś ułożymy... Kocham Cię, Skarbie - nie orientujesz się, czy płacze, czy może zwyczajnie zmienił mu się głos. Zdajesz sobie sprawę, jakim jest wspaniałym mężczyzną, jak przeraźliwie mocno go kochasz.
Podnosi twoje ciało z podłogi, podchodzi do łóżka, po czym układa w miękkiej pościeli. Pragnie się z tobą kochać. Tak wyjątkowo, jedynie w swoim rodzaju, tak intymnie i uczuciowo, tak, jakby jutro miało nie istnieć, jakby ta noc była ostatnią, jakby wszystko dookoła zaczęło kręcić się w kółko, jakbyście byli w samym centrum miliona uczuć, które w tym momencie unoszą się w powietrze razem z waszymi pomrukami i jękami zadowolenia. Pewnie ta chwila zaraz pryśnie jak jakaś bańka mydlana, pewnie wszystko skończy się szybciej niż byś chciała, pewnie będzie boleć, pewnie będziesz płakać, pewnie każda kolejna noc będzie nieprzespana, pewnie stracisz kiedyś siły, pewnie wydarzy się jeszcze multum rzeczy, o których nie masz teraz pojęcia, ale jedno jest pewne, już nigdy nie przestaniesz kochać tego chłopaka, który jest inny od wszystkich mężczyzn, tę "Wesołą Blondyneczkę", tego człowieka, który tak wiele dał ci prosto ze swojego serca, który ci je oddał.
- Tylko dlaczego, jeśli mnie kochasz, pozwalasz mi odejść?
Jeden cichy szept, jedno skrzypnięcie jasnych paneli, jedna zostawiona apaszka, jedne perfumy w szafeczce przy lustrze, jedno z ostatnich spojrzeń, jeden ostatni pocałunek, jedno "kocham Cię", jedyna i wyjątkowa miłość. Wychodzisz z mieszkania nad ranem, zostawiasz mu jedynie kartkę, że wyjeżdżasz do Anglii. Nie liczysz już kolejnych kropli łez, które bez chwili zatrzymania spływają po twoich policzkach. Miało być inaczej!
Początek października i powrót do szarej rzeczywistości nie jest radosny. Nie czekasz z utęsknieniem na kolejny trening, a męczysz się. Może sytuacja odrobinę przypomina tę sprzed roku. Ale tylko odrobinę. Nadal jesteś szczęśliwy, nadal kochasz Darię, nadal to z nią chcesz spędzić resztę swojego życia, nadal jest tą kobietą, która sprawiła, że Karol Kłos przestał być wyrośniętym chłystkiem, a stał się mężczyzną, który wie, czym jest prawdziwa, magiczna miłość. Czym jest sobotnie zauroczenie. Wychodzisz z ostatniego w tygodniu treningu, wzrokiem szukasz samochodu na parkingu. Widzisz czyjąś postać, a po dosłownie kilku sekundach ten wyjątkowy uśmiech kierowany w twoją stronę utwierdza cię w przekonaniu, że mogła być to tylko Ona. Podchodzisz, obejmujesz w talii, patrzysz głęboko w oczy. Nie widzisz w nich tej bezgranicznej radości, a strach. To cię paraliżuje.
- Kocham Cię, Daria - składasz pocałunek na jej spierzchniętych wargach.
- Zjedzmy dziś razem wyjątkową kolację...
- Nie chciałaś nigdy wcześniej wychodzić do restauracji...
- I teraz też nie chcę... Zrobię coś u ciebie w mieszkaniu, ale najpierw jedziemy na zakupy.
Tylko ona potrafi sprawić, że poprzez jedno słowo od razu się uśmiechasz. Kręci się miedzy pułkami w supermarkecie, ciebie jedynie obchodzić ma koszyk, który pchasz, oraz to, aby być tuż za nią. Nie patrzysz nawet na to, co ląduje na dnie. Patrzysz jedynie w jej postać, która jakby jaśniała na tle kolorowych produktów. Jest jak gwiazda na zachmurzonym niebie, jak słońce wyglądające w pochmurny dzień, jak światło świecy podczas burzy, jak świetlik ciemnego wieczoru. Podążasz za nią krok w krok, orientując się dopiero przy kasie, że czas zapłacić. Oczywiście nie byłaby sobą, gdyby nie zrobiła ci wykładu o równouprawnieniu oraz o tym, że to był jej pomysł. Jej głos tłumisz pocałunkiem, podając kasjerce odpowiednie banknoty. Dziewczyna wychodzi pierwsza z jedną torbą z zakupami, a ty zaraz za nią. Wiesz, że jest zła. Ale taką też ją kochasz.
Od razu znika w aneksie kuchennym, a tobie zakazuje pokazywać się jej na oczy. Nie stosujesz się jednak do polecenia i już po chwili siedzisz na wysokim krześle i przypatrujesz się swojemu szczęściu, które ma zaczerwienione policzki z powodu złości na ciebie. W tle słychać głos wokalisty grupy Coldplay, do której muzyki przekonała cię właśnie Wasilewska. Polubiłeś słuchać połączenia radości, smutku, wiary i miłości we wrażliwej kompozycji. Niekiedy jest ci trudno. Tak bardzo brakuje ci w takich chwilach Darii, która nadal mieszka w Warszawie. Teraz jest idealnie. Taki widok mógłbyś mieć codziennie przed swymi oczyma. Przygotowujesz stół, bo przynajmniej na to ci pozwoliła, nazywając kuchennym nieudacznikiem. Już nie raz to słyszałeś, w końcu ktoś tu zdołał zakopcić całe mieszkanie, smażąc naleśniki na niedzielne śniadanie, które w końcu zjedliście w McDonaldzie.
- Dostałam propozycję pracy... - wiedziałeś, że coś od momentu, gdy pojawiła się w Bełchatowie, zaprząta jej głowę.
- Przyjęli cię do Polsatu? - cieszysz się.
- Nie, Karol... Dostałam propozycję pracy za granicą...
Nie zdawałeś sobie sprawy, że taki moment kiedykolwiek nastąpi, że będziesz przeszkodą w rozwijaniu jej kariery. Nie liczyłeś się z tym, bo przecież to ty jesteś tym sławnym, wielkim siatkarzem, to ty jesteś stworzony do opuszczania bliskich. To powinna być twoja rola. Od teraz wszystko się zmieni. Nie będzie jej na każdy telefon, na wyciągnięcie ręki i ruszenie się do Warszawy czy każdego innego miasta. Nie będzie jej w Polsce. Niejako zniknie z twojego życia. Od zawsze byłeś świadom tego, że miłość to wyrzeczenia, kompromisy, cierpienie. Jednak nigdy nie myślałeś, że sama myśl o tym, że możesz ją stracić na nieokreślony czas, może tak bardzo boleć, może zadawać tyle cierpienia. Jedno jest pewne. Nie możesz stać na jej drodze do kariery i zabraniać się rozwijać. Musisz odpuścić. Musisz pozwolić jej wyjechać.
Daria.
Wiedziałaś, że kiedyś musisz mu powiedzieć. Czas, który biegł nieubłaganie nie był twoim sprzymierzeńcem, a wrogiem, którego musiałaś pokonać, mówiąc mu prawdę. Już od tygodnia próbowałaś powiedzieć mu o wygranym konkursie. Jednak zawsze brakowało ci odwagi, bo przecież przez telefon takich rzeczy się nie mówi. Cholernie boisz się tego jak zareaguje. Talerze powoli stają się puste, więc pora zacząć. Nieważne, że od tej rozmowy może zależeć bardzo dużo. Musisz mieć to już za sobą. Musisz przyjąć na przysłowiową klatę to, co usłyszysz. Głęboko w sercu masz nadzieje, że nie pozwoli ci wyjechać, ale przecież jesteś mocną kobietą. Musisz rozwijać się zawodowo, a już na pewno nie dasz się zakuć w obrazek szczęśliwej pani domu. To do ciebie mimo wszystko nie pasuje.
- Dostałam propozycję pracy... - wyduszasz wreszcie z siebie.
- Przyjęli cię do Polsatu? - uśmiech na jego twarzy rani twoje serce. Krzywdzisz go, choć tak mocno chciałaś tego uniknąć.
- Nie, Karol... Dostałam propozycję pracy za granicą... - wiedziałaś, że te słowa będą najgorsze. Nie spodziewałaś się jednak tego, że jego oczy tak nagle stracą blask. Stają się takie pozbawione jakichkolwiek emocji. Tak, jakby umarły, jakby straciły sens patrzenia na świat. Tak mocno cię to boli.
Nienawidzisz takiej głuchej ciszy, która właśnie zapanowała między wami. Dotąd taka sytuacja zdarzała się bardzo rzadko. Przecież mogliście rozmawiać ze sobą o drobnostkach, byleby słyszeć na wzajem swój głos. Cisza jest najgorsza. Nigdy nie potrafiłaś przewidzieć, co może oznaczać, więc tak samo i teraz siedzisz jak na szpilkach w oczekiwaniu na jakiekolwiek słowa Karola. Jak na złość nawet muzyka przestałą grać. Słychać jedynie krople deszczu uderzające w szyby okien. Wszystko wydaje się takie, jakby na moment zamarło. Kolory zaczynają się rozmazywać, światło zaczyna świecić mniej wyraziściej, powoli wszystko staje się ciemne, tak jakbyś stała za szkłem, jakbyś widziała jedynie sercem.
- Daria, ja... Przepraszam - mówi, wstaje od stołu, ubiera się i wychodzi z mieszkania. Podobno łzy czasami są lekiem na całe zło, prawda?
Zostajesz zupełnie sama w przytłaczającym cię mieszkaniu. Gasisz wszystkie światła, wyłączasz telefon. Chcesz być sama, chcesz myśleć. Ale na usiłowaniu wszystko się kończy. Nie umiesz zwyczajnie zamknąć oczu i nie widzieć jego smutnych tęczówek, które zawsze świeciły jasnością. Siedzisz skulona w kącie sypialni, patrzysz na ciemny Bełchatów przez balkonowe drzwi. Przecież miło być inaczej. Coraz to nowe pytania nasuwają ci się do głowy. Jak zareaguje? Co powie? Czy pozwoli ci jechać bez żadnego sprzeciwu. Miłość jest głupia. Przytłacza cię tak bardzo, jak mocno kochasz. Miłość to coś pięknego, ale tylko wtedy, gdy nie ma problemów. Tak naprawdę "kochanie" to ciągła walka o przetrwanie, to ciągłe wyrzeczenia, to wszystkie chwile razem wzięte, to uczucie, które jednocześnie dodaje siły, by po chwili całkowicie ją odebrać. To takie dwie dziwne sprzeczności, radość i smutek, które jedynie razem pozwalają powiedzieć, że jest się zakochanym, że się prawdziwie kocha. Ciebie dopada ta druga faza, gdy cierpisz. Z własnej głupoty.
- Daria? - nic nie mówisz, wiesz, że i tak cię znajdzie. Siada obok na podłodze, bierze dłonie w swoje ręce, patrzy prosto w oczy. - Poradzimy sobie, Kotek... Jedź... Wszystko sobie jakoś ułożymy... Kocham Cię, Skarbie - nie orientujesz się, czy płacze, czy może zwyczajnie zmienił mu się głos. Zdajesz sobie sprawę, jakim jest wspaniałym mężczyzną, jak przeraźliwie mocno go kochasz.
Podnosi twoje ciało z podłogi, podchodzi do łóżka, po czym układa w miękkiej pościeli. Pragnie się z tobą kochać. Tak wyjątkowo, jedynie w swoim rodzaju, tak intymnie i uczuciowo, tak, jakby jutro miało nie istnieć, jakby ta noc była ostatnią, jakby wszystko dookoła zaczęło kręcić się w kółko, jakbyście byli w samym centrum miliona uczuć, które w tym momencie unoszą się w powietrze razem z waszymi pomrukami i jękami zadowolenia. Pewnie ta chwila zaraz pryśnie jak jakaś bańka mydlana, pewnie wszystko skończy się szybciej niż byś chciała, pewnie będzie boleć, pewnie będziesz płakać, pewnie każda kolejna noc będzie nieprzespana, pewnie stracisz kiedyś siły, pewnie wydarzy się jeszcze multum rzeczy, o których nie masz teraz pojęcia, ale jedno jest pewne, już nigdy nie przestaniesz kochać tego chłopaka, który jest inny od wszystkich mężczyzn, tę "Wesołą Blondyneczkę", tego człowieka, który tak wiele dał ci prosto ze swojego serca, który ci je oddał.
- Tylko dlaczego, jeśli mnie kochasz, pozwalasz mi odejść?
Jeden cichy szept, jedno skrzypnięcie jasnych paneli, jedna zostawiona apaszka, jedne perfumy w szafeczce przy lustrze, jedno z ostatnich spojrzeń, jeden ostatni pocałunek, jedno "kocham Cię", jedyna i wyjątkowa miłość. Wychodzisz z mieszkania nad ranem, zostawiasz mu jedynie kartkę, że wyjeżdżasz do Anglii. Nie liczysz już kolejnych kropli łez, które bez chwili zatrzymania spływają po twoich policzkach. Miało być inaczej!
~*~*~
Przepraszam, sama płakałam, jak pisałam...
Widzicie, życie nawet to w tych najlepszych bajkach czasami kolorowe nie jest.
Również i u Darii oraz Karola coś może się popsuć.
Nie chcę nic spekulować, ale chyba powoli zbliżamy się do końca.
Kari dziś nie ma, bo bidulka przygotowuje się do matur. :/
Dlatego właśnie życzę zarówno jej, jak i naszym czytelniczkom - maturzystkom powodzenia :D
Niech jedynym zmartwieniem będzie brak czarnego tuszu w długopisie ;P
Pewnie jesteście ciekawe, co będzie dalej?
Nie przejmujcie się, jak też :P
Już za tydzień będziemy wiedzieć więcej ;)
Pozwolę sobie wrócić do wczorajszego nowego rozdziału na Pożądaniu.
Dziewczyny jak na razie tylko jedna z was jest blisko ze swoimi przypuszczeniami tego, co się wydarzy. Dawajcie swoje propozycje w komentarzach ;)
Macie jakieś pytania? Zapraszam na Ask :D
Trzymajcie się :D
PS. Jeśli wszystko pójdzie dobrze i złapię łączność z Maniek do jutra, to w poniedziałek, albo i jutro w godzinach nocnych powrócimy z Grzesiem, Olą i Olimpią ;)
Widzicie, życie nawet to w tych najlepszych bajkach czasami kolorowe nie jest.
Również i u Darii oraz Karola coś może się popsuć.
Nie chcę nic spekulować, ale chyba powoli zbliżamy się do końca.
Kari dziś nie ma, bo bidulka przygotowuje się do matur. :/
Dlatego właśnie życzę zarówno jej, jak i naszym czytelniczkom - maturzystkom powodzenia :D
Niech jedynym zmartwieniem będzie brak czarnego tuszu w długopisie ;P
Pewnie jesteście ciekawe, co będzie dalej?
Nie przejmujcie się, jak też :P
Już za tydzień będziemy wiedzieć więcej ;)
Pozwolę sobie wrócić do wczorajszego nowego rozdziału na Pożądaniu.
Dziewczyny jak na razie tylko jedna z was jest blisko ze swoimi przypuszczeniami tego, co się wydarzy. Dawajcie swoje propozycje w komentarzach ;)
Macie jakieś pytania? Zapraszam na Ask :D
Trzymajcie się :D
PS. Jeśli wszystko pójdzie dobrze i złapię łączność z Maniek do jutra, to w poniedziałek, albo i jutro w godzinach nocnych powrócimy z Grzesiem, Olą i Olimpią ;)
Dzueppe :( Dziękuję Ci bardzo za to, że zachciało mi się ryczeć...
OdpowiedzUsuńEch, Ty uwielbiasz mieszasz z naciskiem na uwielbiasz. (!)
Jestem kobietą, ale tak jakby nie do końca rozumiem Darię. Najpierw zwlekała, żeby powiedzieć Karolowi o propozycji wyjazdu za granicę, a gdy już powiedziała, to nie od razu, ale po chwili przemyślenia, ochłonięciu pozwolił bez problemów jej wyjechać, bo wie, że nie może jej ograniczać ze względu na swój zawód jaki wykonuje. Kocha Darię i jej ufa. Gdyby nie chciał jej pozwolić, to byłaby kłótnia, że jej marzenia dla niego się nie liczą, więc nie rozumiem? Ale ja chyba już dzisiaj nie ogarniam -.-
Może mi to wytłumaczysz jak zwykle, gdy czegoś nie rozumiem u Ciebie.
Ściskam :*
Dlaczego ty tak bardzo lubisz doprowadzać mnie do szaleństwa?!
OdpowiedzUsuńDlaczego ona wyszła z mieszkania kiedy on spał?
To nie tak miało być!
Jednak Karolowi nie mam nic do zarzucenia. On postąpił słusznie. Dał jej wolność chociaż ją kocha. Wiedział, że gdyby nawet ją zatrzymał i ona zostałaby w Polsce to nie byłaby szczęśliwa, dusiłaby się i mogła za wszystko obwinić właśnie jego...
Czekam na next!
PS: Mam nadzieję, że odległość nie sprawi, że o sobie zapomną. Że nie będzie dla nich przeszkodą....
Ale jak to? Oni nie są już tak jakby razem. Wiesz co ja mam nadzieję, że Daria szybko wróci, jeśli się okaże, że jest w ciąży. (Jakby na to nie patrzeć taka szansa istnieje. I ja będę się tego trzymać.) Mam nadzieję też, że nie będzie tego ukrywać przed Karolem. Już wystarczy, że rano uciekła. Wiem jestem strasznie uparta co do ciąży różnych bohaterek. Pozdrawiam i zapraszam do siebie kedzierzynskie-szczescie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńJedno pytanie ciśnie mi się na myśl!
OdpowiedzUsuńDlaczego Daria uciekła bez pożegnania.. ? przecież Karol ją kocha.. dlatego chce, żeby rozwijała się zawodowo.. powinna go zrozumieć. przecież sama nie każe mu wybierać między siatkówką, a miłością.. mam nadzieję, że nie szykujecie jakiegoś dramatycznego zakończenia.. ;D
pozdrawiam ;*
Nieeee! niech nie jedzie :C niech nie zostawia Karola, przecież się kochają! Właśnie... dlaczego Karol pozwala jej odejść? nie próuje walczyć? nieee po prostu nie :C
OdpowiedzUsuńSkoro wyjeżdża w ten sposób, to znaczy tylko tyle, że wcale nie kochał go tak jak twierdzi. Skoro ważniejszy od niego jest jakiś wyjazd do Anglii, to krzyż na drogę. Nawet jeśli wróci, to dla mnie ta miłość już nie istnieje!
OdpowiedzUsuńJuż chyba trzecie czytane przeze mnie opowiadanie dzisiaj w którym zaczyna się psuć...
OdpowiedzUsuńJedyny wniosek z tego:
Jak się coś zaczyna psuć to wszystko i wszystkim.....
Mam nadzieję, że koniec chociaż będzie radosny.
Kari powodzenia na maturze :)
Pozdrawiam :)
Ale co?! Jak to?! Nie rozumiem. Na prawdę chyba po raz pierwszy jestem tutaj taka...zszokowana i wkurzona?! Mam chwilową pustkę w głowie i na usta cisną mi się słowa: Co ta Daria?! Czy ona na prawdę to zrobiła czy mi się przywidziało? Na boga, czymże jest wielka kariera i bogactwo, kiedy nie mamy tego z kim dzielić? Chyba Daria tak naprawdę nie kochała tak mocno Karola, skoro potrafiła skądinąd od tak po prostu niejako zaprzepaścić tak niesamowitą i wspaniałą relację między nimi! Wyjazd bez pożegnania byl tylko dla mnie ciosem poniżej pasa. Ona serio myśli, że sobie wyjedzie i już?! Nie wiem, nie rozumiem...
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że się tak uniosłam, ale nie umiem trzymać noc w sobie, zwłaszcza kiedy jestem zła.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, bo ciągle mam jednak nadzieję, że Daria się opamięta.
Pozdrawiam,
India :*
PS Kari, powodzenia na maturach, trzymamy kciuki! :)
Wyjazd za pracą wcale nie musi oznaczać końca związku. Sama 8 miesięcy temu dostałam jak obuchem w głowę gdy mój facet powiedział mi ze wyjeżdża na wymianę studencka do Amsterdamu na rok a może i dwa. Ok poczułam się podobnie jak tu Karol, miałam wrażenie że wszystko co wcześniej zbudowaliśmy skończy się, ale tak się nie stało. Ważnie by o takiej wiadomości porozmawiać, szczerze, nawet cholernie i boleśnie szczerze. U Dari i Karola tego zabrakło, a jej wyjście nad ranem nie poprawiło niczego. Ja to nawet odebrałam jako ucieczkę. Tak nie robi się osobie którą się kocha
OdpowiedzUsuńWyjcie nad ranem po angielsku nie było dobrym wyjściem. Baa najgorszym z możliwych. Ona tak naprawdę uciekła. Nie wiem jak teraz będzie wyglądał ich związek, ale to będzie ich próba. Jeżeli przetrwają to jest to prawdziwa miłość. Jak nie cóż rozejdzie się po kościach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)